Tabletka kontra sumienie aptekarza

Odkąd bez recepty można kupować pigułkę po, aptekarze ze względu na sumienie odmawiają sprzedaży.

Aktualizacja: 11.05.2015 22:47 Publikacja: 11.05.2015 21:05

O dostępność pigułek „dzień po” spierają się aptekarze i prawnicy

O dostępność pigułek „dzień po” spierają się aptekarze i prawnicy

Foto: AFP

Od kwietnia, czyli od kiedy osoby powyżej 15. roku życia mogą kupować w aptekach pigułki „dzień po" bez recepty, niektórzy farmaceuci postanowili nie brać udziału w tym procederze. Odmawiają sprzedaży środków wczesnoporonnych, powołując się na klauzulę sumienia.

Wraca pytanie o to, czy aptekarz ma w ogóle prawo odmówić kobiecie sprzedaży pigułki „dzień po" bądź tabletek antykoncepcyjnych. Szczególnie te pierwsze budzą wiele kontrowersji i opór aptekarzy.

Szkodzi zdrowiu

– W przypadku stosowania tych produktów, oprócz intencji działania przeciw poczęciu, dochodzi intencja skierowana przeciw dziecku. Stosując więc ten środek, dopuszcza się mentalnie działanie utrudniające zagnieżdżenie zarodka – tłumaczy portalowi nazdrowie.pl Małgorzata Prusak z gdańskiego oddziału Stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich. Podkreśla, że aptekarz poprzez dostarczenie takiego środka występuje przeciw ewentualnie poczętemu dziecku i ma też w tym swój udział.

Przepisy dotyczące klauzuli sumienia u farmaceutów nie są jednoznaczne. O ile w stosunku do lekarzy art. 39 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty wskazują, że medyk może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, o tyle brakuje takiego zapisu w prawie farmaceutycznym i ustawie o izbach aptekarskich.

Część pracowników aptek swoją odmowę sprzedaży środków wczesnoporonnych czy antykoncepcyjnych uzasadnia brzmieniem art. 96 ust. 4 prawa farmaceutycznego. Zgodnie z tym zapisem zarówno farmaceuta, jak i technik farmaceutyczny mogą odmówić wydania produktu leczniczego, jeżeli środek może zagrażać życiu i zdrowiu pacjenta.

– Dlatego jeśli aptekarz stwierdzi, że tabletka wczesnoporonna zagraża zdrowiu pacjentki ma zawodowy obowiązek odmówić jej wydania. Ponadto biorąc pod uwagę potencjalny skutek zabicia zarodka, aptekarz kierując się etyką i swobodą sumienia może odmówić sprzedaży takiego środka – tłumaczy Olgierd Pankiewicz, adwokat i ekspert Instytutu Ordo Iuris. Co więcej, jego zdaniem farmaceuci, podobnie jak osoby wykonujące inne zawody zaufania publicznego, wcale nie potrzebują klauzuli sumienia zapisanej w odrębnych przepisach.

– Konstytucja powierza ochronę interesu pacjentów samym aptekarzom – dodaje Pankiewicz.

Rzeczywistość jednak wygląda często tak, że farmaceuci, którzy nie chcą sprzedawać środków wczesnoporonnych, wolą powiedzieć pacjentce przy okienku, że po prostu nie mają ich na stanie. Ponadto przedstawiciele samorządu zawodowego aptekarzy uważają, że farmaceuta nie musi mieć nawet środków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych w magazynie. Przepisy ustawy refundacyjnej zobowiązują bowiem placówki farmaceutyczne tylko do tego, aby zapewniały pacjentom dostęp do leków ratujących życie i zdrowie. W dodatku muszą to być medykamenty refundowane przez NFZ. A do tabletki „dzień po" i środków farmaceutycznych fundusz pacjentom nie dopłaca.

– Te pigułki nie służą do ratowania ani życia, ani zdrowia. Co więcej, jeśli pacjent nie kupi sobie takiego środka w jednej aptece, zawsze może pójść do drugiej. Przy obecnym nasyceniu rynku aptekami nie jest to żaden problem – mówi dr Marek Jędrzejczak, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. Zdaniem samorządu aptekarskiego żadne zmiany w prawie celem wprowadzania klauzuli sumienia nie są potrzebne.

Łamanie praw pacjenta

Inny punkt widzenia prezentuje jednak radca prawny Katarzyna Przyborowska, która podkreśla, że w małych miejscowościach to może być duży kłopot. – Co ma zrobić kobieta, jeśli w jej miejscowości jest tylko jeden punkt apteczny i w dodatku nie sprzedaje środków antykoncepcyjnych? – pyta mecenas Przyborowska. Jej zdaniem nie istnieje coś takiego jak klauzula sumienia dla farmaceutów i oni nie mają prawa się na nią powoływać. Gdyby chcieli to robić legalnie, trzeba by zmienić przepisy.

– Mają obowiązek sprzedawać pacjentom leki, w tym środki antykoncepcyjne dopuszczone do obrotu. A jeśli odmówią lub zasłonią się tym, że nie mają ich na stanie, powinni wskazać takiej pacjentce, że mogą je sprowadzić – dodaje Katarzyna Przyborowska.

Prawniczka podkreśla także, że jeśli pacjentce jakiś aptekarz raz czy nawet notorycznie odmawia sprzedaży tych środków, zawsze może poskarżyć się do rzecznika praw pacjenta.

Większość aptek funkcjonujących teraz na rynku należy do dużych sieci. Ich właścicielami nie są wcale farmaceuci, tylko inni przedsiębiorcy, którym zależy na tym, aby prowadzenie apteki się opłacało. Sprzedaż „tabletek po", a jeszcze bardziej środków antykoncepcyjnych przynosi zyski. Farmaceutom, którzy nie chcieliby sprzedawać ich ze względu na swoje sumienie, jest coraz trudniej przeciwstawić się pracodawcy.

Zdrowie
Potrzebujesz dofinansowania do protezy lub rehabilitacji? Fundacja Poland Business Run szuka beneficjentów!
Zdrowie
Pilotażowy program tabletki „dzień po” w aptekach bez spektakularnych efektów
Zdrowie
Czy grozi nam medyczny blackout?
Zdrowie
Badanie CeZ: Z narzędzi AI korzysta niecałe 5 proc. podmiotów leczniczych w Polsce
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Zdrowie
Paweł Walicki, CMP: Profilaktyka powinna znaleźć się w gestii lekarza rodzinnego