Jak poprawić jakość kształcenia prawników?
Powrócić do elitarności wykształcenia prawniczego, do elitarności dyplomu. Obecnie mamy do czynienia z nadprodukcją prawników, a uczelnie walczą o studenta. Problem dotyczy więc także struktury kształcenia: czy państwu potrzebne są wydziały prawa w każdym mieście powiatowym? Dawniej tylko najzdolniejsi mogli studiować prawo, a dyplom dawał gwarancję, że obsługa prawna świadczona przez absolwenta będzie na najwyższym poziomie.
Czyli dostęp do studiów prawniczych powinien być limitowany, jak w zawodach medycznych?
To jedna z propozycji do rozważenia. Nie twórzmy fikcji kształcenia. Jeśli to uczelnie walczą o studenta, a nie maturzysta o miejsce na uczelni, możemy mówić o patologii. Są wprawdzie pewne limity, a uczelnia mająca nieproporcjonalnie dużo studentów w stosunku do kadry dostaje mniej pieniędzy. Ale to nie starczy. Uczelnie powinny wprowadzić egzekucję wiedzy. Konieczne jest położenie nacisku na to, aby kolejne przedmioty kończyły się egzaminami faktycznie weryfikującymi wiedzę, a nie prostym testem, który umożliwia studentowi przejście na kolejny rok, a uniwersytetowi utrzymanie finansowania na studenta. Jeżeli środki finansowe idą za każdym studentem, to jaki interes ma mieć uniwersytet w trudnych egzaminach, które mogą okazać się nie do przejścia dla mniej zdolnych? Powszechność kształcenia powoduje, że element ludzki jest bardziej zróżnicowany. Na prawo trafiają bardzo zdolni studenci, ale też bardzo przeciętni. Mam wykłady i wiem, jacy studenci przychodzili na studia kiedyś, a jacy przychodzą obecnie.
Ile obecnie jest chętnych na miejsce na pana wydziale?