Czego w Kijowie oczekują od szczytu NATO?
Władze próbują w jakiś sposób wpłynąć na decyzję sojuszu, na rządy i przywódców poszczególnych państw. Planem maksimum jest zaproszenie Ukrainy do członkostwa w NATO. Moim zdaniem to mało prawdopodobne. Dlatego, że wewnątrz sojuszu panują różne poglądy na ten temat. Jedni uważają, że obecność Ukrainy w NATO wzmocni bezpieczeństwo europejskie. Inni twierdzą, że to sprowokuje niekontrolowaną eskalację i może nawet doprowadzić konfliktu Rosji z jednym albo kilkoma państwami NATO. Wiemy, że Stany Zjednoczone ostrożnie się zachowują w tej sprawie. Ale nawet gdyby udało się nam namówić USA, w Europie znajdzie się jedno albo dwa państwa, które taką decyzję zablokują. Chociażby Węgry będą robić wszystko, by do tego nie dopuścić.
Czytaj więcej
Pakt północnoatlantycki zaoferuje Ukrainie bliższą perspektywę członkostwa. Ale o niej nie przesądzi.
To na co realnie prezydent Zełenski może liczyć w Wilnie?
Myślę, że chodzi o znalezienie takich słów i sformułowań, które będą się różnić od tych, które padły podczas szczytu w Bukareszcie w 2008 roku. Np. ogłoszą, że Ukraina zostanie zaproszona do NATO tuż po zakończeniu wojny. Dla Ukrainy ważne jest to, by trwająca obecnie dyskusja w sojuszu na temat naszego członkostwa nie doprowadziła do rozłamu w organizacji w sprawie dla nas kluczowej – wspierania Ukrainy. Jeżeli chodzi o gwarancje bezpieczeństwa, to na pewno nikt nam nie da takich gwarancji, które są opisane w artykule 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Zakładałbym, że grupa państw weźmie na siebie jakieś konkretne zobowiązania wobec Ukrainy.