Podniesienie płacy minimalnej dwa razy – do 4242 zł od stycznia przyszłego roku, a od lipca do 4300 zł – to wydatek dla firm i budżetu rzędu około 35 mld zł. W tym ponad 21 mld zł to podwyżki, które trafią do kieszeni pracowników, a niespełna 15 mld zł wyniosą podatki i składki od nowych pensji.
– Relacja do wynagrodzenia przeciętnego (tzw. współczynnik Katiza) będzie wynosić prawdopodobnie w tym roku 51 proc., a w przyszłym może być to nawet 54 proc. – przewiduje prof. Jacek Męcina z UW, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan. Byłaby to najwyższa wartość w Unii Europejskiej.
– Tak wysoki wzrost płacy minimalnej może oznaczać spore kłopoty na rynku pracy, bo firmy, zwłaszcza małe i średnie, nie poradzą sobie z presją płacową wszystkich pracowników, którzy będą porównywali swoje zarobki z minimalną. Wzrost kosztów pracy może stać się barierą dla inwestycji, może wzrosnąć szara strefa – wymienia zagrożenia nasz rozmówca, wskazując, że powinien zostać zmieniony mechanizm ustalania płacy minimalnej. – Dyrektywa unijna proponuje, by uwzględnić także sytuację konkurencyjną w branży czy w regionie – dodaje.
Czytaj więcej
Polska płaca minimalna będzie w przyszłym roku najwyższa w porównaniu do przeciętnego wynagrodzenia w Unii Europejskiej. Nie wszystkie firmy poradzą sobie ze skokowym jej wzrostem o prawie 700 zł. Przestrzegają sami przedsiębiorcy