Relacje zamiast struktur

Polska gospodarka jest zdominowana przez bilateralne relacje biznesowe na linii dostawca – klient.

Publikacja: 05.07.2015 16:30

Luk Palmen

Luk Palmen

Foto: Rzeczpospolita

 

Zazwyczaj liczy się w nich sam produkt bądź usługa. Rzadko pojawia się miejsce na nawiązywanie bliższych stosunków, otwieranie się czy współpracę na innych polach. Co bowiem, jeśli to druga strona by na tym bardziej skorzystała? Lepiej pozostać nieufnym i dalej tkwić we własnych okopach. Nawet kosztem rozwoju. Myśląc o nim, powinniśmy jednak od tego modelu odejść. Chcąc budować silną polską gospodarkę, konieczne jest pójście w kierunku logiki partnerstwa. W takim układzie wszyscy funkcjonują na jednej płaszczyźnie. Firmy nie trzymają już „kart przy orderach", lecz dzielą się swoimi pomysłami z innymi i wspólnie rozwiązują problemy. Dominacja właścicielska zastąpiona zostaje bardziej spłaszczonym i rozproszonym zarządzaniem. Charakter relacji staje się natomiast typowo projektowy – raz jesteś moim partnerem biznesowym, a w innym przedsięwzięciu moim konkurentem. W środowisku takim myśli się nie tylko o swoim interesie, ale też o korzyściach dla całego otoczenia, w którym się funkcjonuje. Jeżeli ono będzie silniejsze, będę miał też większe szanse na własny rozwój.

Taki układ relacji zachodzi w tzw. ekosystemach gospodarczych. Nie są to formalne stowarzyszenia, do których przedsiębiorstwa musiałyby zgłaszać swój akces. Wręcz przeciwnie – ich siła tkwi w niesformalizowaniu. Stanowią one de facto otwartą przestrzeń, w której poruszają się zarówno firmy, jak i pozostałe elementy otoczenia biznesowego. Są to środowiska, w których każde przedsiębiorstwo, niezależnie od swojej wielkości, może – poprzez wiedzę i relacje – łączyć własne potencjały z różnorodnymi zasobami innych podmiotów. W tym kontekście największą bodaj wartością jest dla nich dostęp do określonych kompetencji. Inwestowanie w ten obszar jest dziś bowiem nie tylko kosztowne, ale i ryzykowne. Nie można mieć pewności, czy umiejętności, które dziś nabędziemy, nie zdezaktualizują się już jutro. Dlatego też zamiast samemu się ich uczyć, często lepiej jest zaangażować wyspecjalizowane w tym kierunku firmy z otoczenia, które mogą uzupełnić występujące braki. W warunkach ekosystemu gospodarczego przedsiębiorcy łatwiej też mogą dogadywać się w kwestii realizacji nowych projektów, gdyż ich ciągłe „zderzanie się" w ramach różnego typu relacji powoduje obniżenie kosztów transakcyjnych. Funkcjonowanie w takim otoczeniu zwiększa także szybkość reakcji firm na pojawiające się na rynku zdarzenia. W dzisiejszych realiach umiejętność ta często decyduje o „być albo nie być" przedsiębiorstw, w szczególności tych, które konkurują globalnie. Powyższe przykłady pokazują, że ekosystemy gospodarcze mogą na wiele sposobów przyczyniać się do efektywniejszego funkcjonowania firm.

Co istotne, będąc częścią takiego środowiska, każde przedsiębiorstwo może czerpać z niego to, co z jego perspektywy jest najbardziej potrzebne w zależności od etapu rozwoju. Przykładowo, młode firmy technologiczne często cierpią na deficyt umiejętności dotyczących kwestii organizacyjnych. Dla nich ekosystem może być miejscem, w którym będą uzyskiwały określoną wiedzę na temat zarządzania przedsiębiorstwem, dzięki czemu lepiej wykorzystają swoje siły technologiczne. W przypadku nieco większych podmiotów, które posiadają już zaawansowane technologie i dla których rynek polski staje się za mały, ważną zaletą ekosystemu będzie powiązanie z kanałami dystrybucyjnymi oraz kontakty z dużymi firmami bądź przedstawicielstwami zagranicznymi różnego typu instytucji, które mogą im pomóc w ekspansji na rynki międzynarodowe.

Z kolei dużym przedsiębiorstwom najbardziej może zależeć na czerpaniu z wiedzy, technologii, specjalizacji i kompetencji, jakie posiadają mniejsze firmy z ich otoczenia. Działając w ramach ekosystemu, potentaci chętnie zatem będą otwierali się na mikro- oraz małe przedsiębiorstwa, co w innych warunkach stanowi zazwyczaj duży problem.

Czy w polskiej gospodarce możliwe będzie rozwinięcie takich ekosystemów? Pewne pozytywne symptomy są widoczne już dziś. Najwięcej dzieje się za sprawą młodych przedsiębiorców, którzy są bardziej otwarci i mają inne podejście do gospodarki niż chociażby pokolenie ich rodziców. Myślą oni projektowo i stawiają na elastyczność. Dzięki nim powstają obecnie przestrzenie, w których ścierają się z sobą przedstawiciele m.in. start-upów, uczelni, parków technologicznych czy instytucji finansujących. Również bardziej dojrzałe firmy będą musiały się uczyć „być i żyć" w ekosystemach, aby czerpać w pełni z potencjału generacji „ja", która jeszcze bardziej niż generacja „Y" jest nastawiona na samorealizację i będzie nasilała kierunek rozwoju gospodarki freelancerskiej opartej na luźniejszych związkach współpracy przy realizacji kolejnych projektów biznesowych. Każda większa jednostka organizacyjna w ramach lokalnych i regionalnych ekosystemów będzie musiała wykazywać swoją atrakcyjność, aby właściwie pozycjonować się wobec potencjalnych pracowników i współpracowników. Rodzi się zatem nowy typ brandingu ukierunkowanego na walkę o dostęp do najlepszych w danej chwili zasobów.

Autor jest prezesem InnoCo, członkiem Rady Programowej Kongresu Obywatelskiego

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!