Choć w 2021 r. samorządy wciąż musiały mierzyć się ze skutkami kryzysu pandemicznego, inflacji i zmian w podatkach obniżających ich dochody własne, mimo wszystko udało się im wyjść na plus, i to całkiem spory. Jak poinformowało ostatnio Ministerstwo Finansów, nadwyżka (zamiast spodziewanego deficytu) w lokalnych budżetach była rekordowo wysoka i wyniosła aż 17,4 mld
Zaskoczenie na plus
Poprawę widać po stronie dochodowej, bo łączne wpływy do samorządowych budżetów sięgnęły ponad 330 mld zł i były o ok. 27 mld zł wyższe niż w 2020 r. Po części to efekt odbicia w gospodarce po pandemicznym załamaniu, które przyniosło wzmocnienie dochodów z podatków. Bardzo dobrze wygląda wykonanie wpływów z podatku od korporacji, CIT. Tu samorządy zyskały 14 mld zł, czyli aż 26 proc. więcej niż rok wcześniej.
Wbrew obawom całkiem nieźle wypadły też wpływy z PIT. Przypomnijmy, że pod koniec 2019 r. rząd wprowadził pierwszą reformę podatkową (w tym obniżkę stawki z 18 do 17 proc.), która kosztowała JST ok. 6 mld zł ubytków, więc samorządy spodziewały się, że w 2021 r. dostaną mniej więcej tyle pieniędzy co przed pandemią. Rzeczywistość okazała się zaś o ok. 3–4 mld zł lepsza.
W końcu dochody wzmocniło też przekazanie przez rząd 8 mld zł do lokalnych budżetów pod koniec grudnia 2021 r. To rekompensata na poczet strat z tytuły kolejnej reformy podatkowej, tej z Polskiego Ładu w 2022 r.
Gdzie tną, a gdzie nie
Z kolei wydatki wyniosły 316 mld zł i okazały się o ok. 16 mld zł wyższe niż rok wcześniej. To relatywnie niski wzrost, biorąc pod uwagę, że już w ubiegłym roku samorządy zostały mocno dotknięte przez inflację, w tym ogromne wzrosty cen nośników energii. – Umiarkowany wzrost wydatków pokazuje, że samorządy potrafią oszczędzać i odpowiednio gospodarować zasobami – zaznacza Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich.