Rzeczpospolita: Donald Trump wygrał w Wisconsin, a zwycięstwo w tym stanie oznacza, że kandydat republikanów zapewnił sobie głosy 276 elektorów. Dysponuje więc większością głosów elektorskich, co gwarantuje mu wybór na prezydenta USA. Można się było tego spodziewać?
Dr hab. Włodzimierz Batóg: Można było. Nie jestem zaskoczony – moim zdaniem zdecydowały kwestie gospodarcze. Podstawowym sukcesem Donalda Trumpa i jego doradców jest to, że przyjrzeli się oni sytuacji w Ameryce i lepiej zidentyfikowali zagrożenia wynikające ze słabej sytuacji gospodarczej wewnątrz kraju. Odwoływali się do tych wartości i kwestii, które Amerykanom są najbliższe. To portfel, warunki życia, wzrost zamożności, wyższe zarobki i wyższa inflacja, która te zarobki zjada, w związku z czym nie ma postępu.
Kwestie gospodarcze były kluczowe również w stanach wahających się? Co poza nimi mogło przyczynić się do sukcesu Trumpa?
Tam także zadecydowały kwestie gospodarcze albo – szerzej – ekonomiczne. Tyle, że w innej formie i w odniesieniu do czegoś innego. Powiedziałbym, że zadecydował lęk przed pogorszeniem się sytuacji gospodarczej i przed czymś, co – pośrednio – związane jest z gospodarką. Chodzi o lęk przed nielegalną imigracją. Cały pomysł Trumpa na kampanię polegał na tym, żeby pokazać, iż Kamala Harris nie ma pomysłu na te dwie kwestie, w związku z czym nie będzie ani lepiej, ani inaczej. Mogło być tylko gorzej.
Sukces Trumpa wynika między innymi z tego, że Harris nie potrafiła powiedzieć, na czym będzie polegała jej zmiana – co zachowa z polityki Bidena i co uważa za słuszne, a co chciałaby zmienić. Kandydatka demokratów była w tym niewiarygodna i nie potrafiła trafić do Amerykanów.
Kwestie, które zadecydowały o sukcesie Trumpa w konkretnych stanach wahających się, były różne. W Arizonie był problem nielegalnej imigracji, bo to stan graniczący z Meksykiem. Ważna była nie tyle skala tej nielegalnej migracji, co granie nastrojami mówiącymi o tym, że tych nielegalnych imigrantów jest za dużo, że oni zabierają pracę, rozprzestrzeniają się po Ameryce. Że nie wiadomo, co właściwie się z nimi dzieje i jest z nimi problem, bo z nimi związane są akty przestępczości. W Georgii zadecydowały ewidentnie wysokie koszty życia, a w Pensylwanii – kwestia wydobycia ropy naftowej. Do tego procesu zużywa się bardzo dużo wody i ma to swoje przełożenie na kwestie środowiskowe. Kamala Harris w tym kontekście uważała, że należy atakować kwestię klimatyczną i się na tym zawiodła, bo to daje mieszkańcom bardzo duże dochody. To kwestia pracy i podatków lokalnych od firm, które tę ropę wydobywają. W Wisconsin był zaś problem z kosztami opieki zdrowotnej. To wszystko kręci się wokół pieniędzy. Tutaj jest główny problem – Amerykanie oczekiwali pomocy od państwa. Chcieli zmiany polityki podatkowej czy innej pomocy, która przezwyciężyłaby koszty inflacji. Sukces Trumpa wynika też z tego, że Kamala Harris nie bardzo potrafiła powiedzieć, na czym będzie polegała jej zmiana – co zachowa z polityki Bidena i co uważa za słuszne, a co uważa za niesłuszne i chciałaby zmienić. Kandydatka demokratów była w tym niewiarygodna i nie potrafiła trafić do Amerykanów, nie potrafiła ich przekonać. Zideologizowanie tej kampanii – postawienie na ostrzu noża kwestii takich jak aborcja czy klimat – zupełnie nie zadziałało.
Czytaj więcej
Po tym jak CNN i NBC uznały Donalda Trumpa zwycięzcą wyborów w Wisconsin 45 prezydent USA zapewnił sobie 276 głosów elektorskich, co oznacza, że zostanie 47 prezydentem Stanów Zjednoczonych.