„Rzeczpospolita”: W sobotę Donald Tusk zapowiedział wzmocnienie granicy przez tzw. "Tarczę Wschód". Jest to dosyć enigmatyczne stwierdzenie. Co miał na myśli szef rządu?
Jarosław Wolski, cywilny analityk zajmujący się wojskiem i obronnością: Rzeczywiście, stwierdzenia ze strony pana premiera są enigmatyczne. Mam nadzieję, że nie jest to kwestia kampanii przedwyborczej do europarlamentu, tylko wyraz tego, o czym od lat wspominali wojskowi, że należałoby przygotowywać inżynieryjnie teren do obrony na wschodzie.
Przy czym nie mówimy tu o budowie sieci bunkrów i schronów. Przede wszystkim mowa jest o przygotowaniu terenu takim jak tworzenie zapór drogowych, być może częściowe zabagnianie zalewanie terenu. Przygotowanie rowów przeciwczołgowych. Przygotowanie stałych stanowisk ogniowych. To są rzeczy, które robią takie kraje jak Korea Południowa, Izrael, Irak, Syria, a także Turcja, Indie czy Pakistan. Nie jest to nic niezwykłego, nie jest to nic nowego.
Czytaj więcej
Jeśli Polska ma wzmacniać swoje bezpieczeństwo, powinna to robić właśnie takimi inicjatywami jak...
Nie mówimy tutaj jednak tylko o wąskim pasie przygranicznym, czy barierze na granicy.
Na pewno to nie będzie pas bunkrów przy granicy. Kraje, które obawiają się napaści swojego sąsiada, często przygotowują teren inżynieryjnie do obrony. Zwłaszcza w tzw. pasie przesłaniania, czyli od granicy do 50-100 km w głąb kraju, gdzie zamierza się wyhamować przeciwnika. Przygotowuje się mosty do łatwiejszego wysadzania czy drogi do niszczenia lub teren do częściowego zabagnienia, zalania. Tak samo rowy przeciwpancerne. Zapory drogowe. Ewentualnie schrony, ale to nie zawsze.
Czytaj więcej
"Czy Pani/Pana zdaniem Polska powinna budować umocnienia (zasieki, bunkry, okopy) na granicy z Ro...