Sebastian Mikosz, nowy prezes Poczty Polskiej (PP), chce wyprowadzić znajdującego się w fatalnej kondycji finansowej operatora na prostą. Zdiagnozował, że największy kłopot to przerost zatrudnienia i generująca straty sieć placówek.
Jeśli spojrzeć na dane, trudno się nie zgodzić. Prawie dwie trzecie wszystkich pocztowych wydatków generują wynagrodzenia (tylko zmiana stawki pensji minimalnej w 2024 r. to dla Poczty dodatkowy koszt rzędu 550 mln zł rocznie, co odpowiada wysokości ok. 10 proc. całkowitego budżetu spółki), z kolei aż 80 proc. placówek jest nierentownych. Stąd PP bierze się za ostre cięcia.