Gdyby nie dodatkowe świadczenia w postaci 13. i 14. emerytury, wartość pieniędzy, którymi emeryci i renciści dysponują, nie wzrastałaby realnie w ostatnich trzech latach. Nie zapewniłaby tego sama marcowa waloryzacja, pomimo iż jest ustalana na podstawie inflacji emeryckiej z poprzedniego roku.
Szybko rosnące ceny w kolejnym roku powodują, iż wyrównawczy realny efekt waloryzacji nie utrzymuje się długo. Z szacunków Krajowej Izby Gospodarczej wynika, że w ostatnich trzech latach waloryzacja albo utrzymała wartość realną emerytur i rent – w 2022 r. – lub jej się to nie udało (w 2021 r. i 2020 r.). Dopiero dodatkowe świadczenia spowodowały, iż seniorzy rzeczywiście dysponowali pieniędzmi o wyższej wartości nabywczej. – Najwyższy wzrost był przy pierwszym świadczeniu w 2019 r.: o 4,6 proc. Zwiększył się także o 2,8 proc. w 2021 r., gdy wypłacono po raz pierwszy i 13., i 14. emeryturę. W ub.r. było to jednak po wypłacie obu świadczeń – 0,3 proc. realnej zmiany – mówi Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.
Czytaj więcej
Już tylko na podpis prezydenta czeka ustawa o Centralnej Informacji Emerytalnej. W zeszłym tygodniu weto Senatu do tej ustawy odrzucił Sejm. Część ekspertów kręci nosami. Przekonują, że nowa baza emerytalna to duży i całkowicie zbędny wydatek.
Dwie wyraźne zwyżki w latach 2019 i 2021
Do tego roku na dodatkowe świadczenia wydano 68,5 mld zł, a w tym czasie emeryci i renciści otrzymali w formie miesięcznych, stałych świadczeń ponad bilion zł. Po zapowiedzi wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, że 14. emerytura wyniesie w tym roku 2,2 tys. zł netto, pieniądze przeznaczone na 13. i 14. emeryturę będą stanowiły ponad 9 proc. wartości wszystkich funduszy emerytalno-rentowych, z których wypłacane są miesięczne świadczenia w tym roku (będzie to pewnie 31–32 mld zł).