Z sondażu przeprowadzonego przez IBRiS dla Radia Zet wynika, że 44,8 proc. Polaków uważa, że wiek emerytalny należałoby w Polsce obniżyć, a 32,4 proc. jest za tym, żeby został podniesiony. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy w zeszłym tygodniu, oceniali, że takie wyniki to m.in. efekt niewyedukowania społeczeństwa, które nie wie, skąd biorą się emerytury. – Obecnie znaczenie ma każda wpłacona składka, a także moment przejścia na emeryturę: im późniejszy, czyli im wyższy wiek emerytalny i więcej składek, tym wyższe świadczenie – mówił Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting.
Emerytury będą maleć
Eksperci tłumaczyli, co potwierdza też rząd, że przy obecnym kształcie powszechnego systemu państwowego wypłacane z niego emerytury będą maleć. To dlatego, że nasze społeczeństwo starzeje się, mamy coraz mniej osób w wieku produkcyjnym, a coraz więcej emerytów. W tej sytuacji spadać ma stopa zastąpienia, czyli stosunek średniej pensji danego emeryta do jego emerytury. Wedle danych, które podaje Polski Fundusz Rozwoju, w 2010 r. stopa zastąpienia sięgała 62,2 proc. Pięć lat później było to 63,7 proc., a dziesięć lat później – 56,4 proc. Według prognoz w 2030 r. wypłacane z ZUS świadczenie stanowić będzie średnio już tylko 47,1 proc. pensji emeryta, a w kolejnych latach jeszcze będzie maleć. W 2040 r. stopa zastąpienia wynosić ma wedle szacunków 37,6 proc., w 2050 r. 28,7 proc., a w 2060 r. zaledwie 24,6 proc. Eksperci są zgodni: wyższe emerytury może dać jedynie dłuższa praca. Na razie szans na ustawowe podniesienie wieku emerytalnego nie widać, nie ma na to zgody politycznej.
– Prawda jest taka, że emerytury będą gwałtownie spadać i ludzie będą zmuszeni do dłuższej pracy, a zostaną do tego zmuszeni w najmniej pożądany sposób, czyli głodem – komentował ekonomista prof. Witold Orłowski.