Nic nie wychodzi z zapowiadanego na ten rok przez Ministerstwo Infrastruktury rozpędzania inwestycji kolejowych. Wręcz przeciwnie: szykuje się ostre hamowanie. Nie dość, że są opóźnienia w rozstrzyganiu przetargów ogłoszonych jeszcze w ubiegłym roku, to z uruchomieniem nowych postępowań będą bardzo duże kłopoty. – W planach na 2021 r. szykuje się potężna wyrwa, której wielkość można szacować od 5 do nawet 8 mld zł – mówi Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR i przewodniczący zarządu Railway Business Forum.

Kolej znów w dołku
Jeszcze w końcu ubiegłego roku zarządzająca infrastrukturą spółka PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK) zapowiadała ogłoszenie do końca 2021 r. co najmniej 60 przetargów o łącznej wartości ponad 17 mld zł: w pierwszej połowie roku za 4 mld zł, w drugiej – za 13 mld. W marcu okazało się, że uruchamianie postępowań trzeba przesunąć w czasie. Do lipca miały być przetargi tylko za 2 mld zł, a w drugiej połowie roku za 15 mld zł. Ale nic z tego nie wyjdzie.
13 kwietnia na posiedzeniu senackiej Komisji Infrastruktury, na której omawiano postępy w realizacji inwestycji kolejowych, okazało się, że większość planowanych przedsięwzięć dotowanych z unijnego budżetu jest zagrożona. Przyczyną jest konieczność zmiany przepisów związanych z nowym prawem środowiskowym. Komisja Europejska zażądała bowiem dostosowania naszych regulacji do unijnych wymogów związanych z ochroną środowiska, z czym przez wiele lat się ociągaliśmy. Zarzuty KE związane z przepisami w sprawie oceny oddziaływania inwestycji na środowisko mogą dotyczyć blisko 50 przedsięwzięć na różnym etapie przygotowania. Bez dostosowania ich do nowych reguł mogłyby stracić finansowe wsparcie UE.
Czytaj także: Spór o Krajowy Plan Odbudowy rozgrzał kolej