W roku 2035 ta liczba ma wzrosnąć do 38 mln – wynika z prognoz Urzędu Lotnictwa Cywilnego. I wtedy ruch mógłby zostać płynnie przeniesiony na lotnisko centralne. Lotnisko Chopina dla ruchu cywilnego miałoby zostać zamknięte, ale pozostałoby portem wojskowym. Jednocześnie nie ma mowy o zamykaniu lotnisk regionalnych, jak przewidywano w pierwotnej wersji tego projektu.
Po CPK rozbudować czy zamknąć Chopina
Podana w poniedziałek, 29 kwietnia, merytoryczna informacja Polskich Portów Lotniczych o harmonogramie zwiększania przepustowości na Lotnisku Chopina wzbudziła ogromne emocje. Była konkretna, ze szczegółowym rozpisaniem prac i kwotą, jaką stołeczny port przeznaczy na jej realizację, czyli 2,4 mld złotych. Pieniądze mają pochodzić ze środków własnych lotniska, które jest wysokodochodowe.
Część osób wypowiadających się w sprawie planowanego lotniska uznała tę informację za rezygnację z projektu budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Skoro bowiem Warszawę i Mazowsze mają obsługiwać już nawet nie trzy, ale cztery porty, to znaczy, że nowe lotnisko nie będzie potrzebne.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński uznał, że „w praktyce zapadła decyzja o tym, że nie będzie budowane CPK”. W podobnym tonie wypowiedziała się w ostatni wtorek była premier Beata Szydło, której zdaniem „projekt CPK został oficjalnie pogrzebany. I tak samo będzie z wszelkimi innymi inwestycjami służącymi rozwojowi Polski”.
Do polityków z największej partii opozycyjnej dołączyli szefowie polskich firm, które odnoszą sukcesy na rynkach globalnych. Rada Polskich Przedsiębiorców Globalnych wyraźnie chce, żeby lotnisko obsługujące Warszawę było rangą porównywalne do tego, co widzą w stolicach najważniejszych krajów świata. W liście do premiera Donalda Tuska piszą o „kole zamachowym polskiej gospodarki”. Wśród 19 firm, jakie reprezentuje RPPG, są Fakro, Adamed i Maspex.