Wojna w Izraelu? Ograniczenia lotów? Niepewność w Syrii i Iraku? Rosnące napięcie na linii Iran-Zachód? Wydatki na zrównoważone paliwo lotnicze? To wszystko nie ma wpływu na lotniczy biznes na Bliskim Wschodzie. To tam w najbliższych latach będzie centrum rozwoju globalnego transportu lotniczego. Do szybko rosnących linii z tego regionu dołączają Turkish Airlines, które ścigają się z regionalnym liderem — Emirates. Obie linie mają w poniedziałek, 13 listopada ogłosić giga zakupy — łącznie 450 samolotów. To oznacza, że dotychczasowa wartość zamówień z podczas poprzednich salonów w Dubaju — czyli 100 mld dolarów zostanie z pewnością przekroczony.
Prezes Emirates, Tim Clark już zapowiedział plany odnowienia floty szerokokadłubowej. Będzie ją kupował tak u Airbusa, jak i u Boeinga.
Czytaj więcej
Dobry kwartał Airbusa. Rosną dostawy nowych samolotów, także szanse wykonania rocznego planu dostaw, ale zmalała rentowność grupy. 750 pracowników działu sprzętu wojskowego odejdzie z pracy w ramach reorganizacji.
Ambicje Turkish Airlines
Turkish Airlines, linia której impulsu do rozwoju dodało hubowe lotnisko w Stambule, chce w Dubaju dokupić 350 samolotów. Zapewne wszystko jest już dogadane, bo stacje telewizyjne pokazywały w niedzielę, 12 listopada roześmianego prezesa Airbusa Guillaume Faury, który w drodze do Dubaju zatrzymał się w Stambule i bardzo serdecznie ściskał się z Ahmetem Bolatem, prezesem Turkish Airlines. Zdjęcia z tej uroczystości pojawiły się także na pierwszych stronach rządowych mediów. A Turkish Airlines, to przewoźnik narodowy. Według dostępnych informacji przewoźnik rozważa zakup 75 modeli A350-900 i 15 większego wariantu A350-1000 oraz 250 wąskokadłubowych A321neo i kilku modeli cargo A350.
Turkish Airlines planują powiększyć swoją flotę do 435 samolotów w 2023 r. z obecnych 429 – podał przewoźnik w listopadzie. A do 2033 r. ma już posiadać flotę złożoną z 800 samolotów, którą obsłuży 400 kierunków, w porównaniu z 339 obecnie.