Elmyr de Hory: Genialny fałszerz

Był utalentowanym malarzem i niezrównanym fałszerzem dzieł sztuki. Życie Elmyra de Hory to materiał na film sensacyjny.

Aktualizacja: 23.11.2018 11:09 Publikacja: 23.11.2018 11:07

Elmyr de Hory

Foto: Planete+

Urodził się w roku 1905 lub 1906 roku w Budapeszcie. Nieustannie lawirował między mitem, a rzeczywistością, kłamstwem i prawdą. Inne jest także nazwisko, które nosił po przyjściu na świat. Gdy dorósł wymyślił swoją rodzinną historię i posługiwał się ponad siedemdziesięcioma pseudonimami. 

 

– Wiadomo, że chciał być arystokratą – pamięta Guillemette Jooris, bliska przyjaciółka Elmyra.

Po studiach malarskich w Monachium zamieszkał w Paryżu i wiódł biedne życie artysty marzącego o sławie. Imał się różnych zajęć – także takich jak paserstwo, fałszowanie dokumentów i oszustwa, za które był skazany. W 1939 roku trafił do obozu dla uchodźców w Transylwanii – tam namalował tak udany portret komendanta, że ten pozwolił mu uciec – to jednak tylko wersja życiorysu, podobnie jak upowszechniane przez Elmyra stwierdzenie, że w czasie wojny zginęła cała jego rodzina.

Po wojnie zamieszkał w Paryżu i cierpiał biedę. Wszystko odmieniła nieoczekiwana wizyta poznanej wcześniej damy, która wiszący na ścianie obrazek w stylu Picassa wzięła za autentyk, a Elmyr tej ocenie skwapliwie przyklasnął. Obraz został kupiony, a Elmyr rozpoczął szczegółowe studia nad stylem Picassa dając ekwiwalent swej wiedzy w kolejnych tworzonych przez siebie dziełach w stylu mistrza.

Sprawa była tym prostsza, że dziesiątki tysięcy dzieł Picassa były słabo skatalogowane. Ze znajomym marszandem de Hory postanowił sprzedać ich jak najwięcej. Były sukcesy. Później sprzedawał też podrabiane obrazy przedstawiając się jako spadkobierca nieznanych kolekcjonerów, albo przyjaciół artystów.

– Uważał się za kontynuatora, a był tylko naśladowcą – uważa Marc Ottavi, znawca rynku sztuki. – Wykorzystywał sytuację. 

– W dziejach sztuki nie brakowało wielkich artystów, takich choćby jak Michał Anioł – którzy malowali fałszywki. A ja nigdy nie kopiuję, tylko maluję „w stylu” – z uśmiechem wyjaśniał Elmyr de Hory.

W procederze pomagał mu Fernand Legros, marszand sprzedający jego fałszywki. Potrafił wyprowadzać w pole najlepszych ekspertów. A zamówień nie brakowało. Równocześnie FBI deptało Elmyrowi po piętach, a on sam żył jak włóczęga. Marszandzi płacili mu jedynie symboliczne kwoty, chcąc go mobilizować do dalszej pracy.

W jego willi na Ibizie na modnych party bywał i Salvador Dali, który miał kiedyś przynieść ze sobą kilka obrazów z nadzieją, że je sprzeda…

Amerykański reżyser Orson Welles nakręcił o de Hory film dokumentalny „F jak fałszerstwo”. „Picasso jest fenomenem naszych czasów. Ja go tylko interpretuję, tak jak się interpretuje utwory Bacha czy Beethovena” - wyjaśniał w filmie de Hory.

Szacuje się, że przynajmniej 2 tysiące obrazów namalowanych przez Węgra do dziś zdobi nie tylko prywatne kolekcje, ale i muzea państwowe. Premiera francuskiego dokumentu „Elmyr de Hory, genialny fałszerz” w niedzielę 25 listopada o godz. 22 w Planete +.

Telewizja
Teatr TV odbił się od dna. Powoli odzyskuje widownię i artystów
Materiał Promocyjny
Technologia daje odpowiedź na zmiany demograficzne
Telewizja
Teatr Telewizji: Zgubny pęd za trendami
Telewizja
Polityka czy muzyka: Kombi Łosowskiego i Lombard w TV Republika, Martyniuk w Polsacie, Adams w Dwójce
Telewizja
Nie będzie „Sylwestra Marzeń”. Koniec koszmaru mieszkańców Zakopanego
Telewizja
Międzynarodowe jury oceni polskie seriale w pierwszym takim konkursie!
Materiał Promocyjny
Wystartowały tegoroczne ferie zimowe