„Kreatur”. Zraniona kobieta może zaatakować

Spektakl „Kreatur” słynnej niemieckiej choreografki Sashy Waltz był wydarzeniem festiwalu Materia Prima.

Publikacja: 01.03.2023 03:00

„Kreatur” Sashy Waltz

„Kreatur” Sashy Waltz

Foto: MaT. Pras.

W teatrze wciąż doganiamy świat po pandemii. „Kreatur” miał premierę w czerwcu 2017 r., był wydarzeniem w Awinionie, teraz trafił na zakończony 28 lutego festiwal w Krakowie.

Kiedy pojawia się niemiecki teatr tańca, są też porównania z Piną Bausch, jakby nie było wcześniej pionierki tańca ekspresjonistycznego Mary Wigman, która jeszcze w czasie I wojny światowej odrzuciła taniec na pointach i wyzwoliła się z zależności od gotowej muzyki. Waltz pierwsze lekcje brała od studentki Wigman Waltraud Kornhass, ostatecznie nie zrezygnowała z tradycyjnie pojętej opowieści.

Pracując nad „Kreatur”, zaprosiła do współpracy trio Soundwalk Collective i holenderską projektantkę mody Iris van Herpen. Soundwalk Collective stworzył muzykę, która jest przetworzeniem dźwięków nagranych w dawnym berlińskim więzieniu Stasi, co współgra z zapowiedzianą w tytule odrażającą osobą. Zanim jednak bohaterowie opery choreograficznej, jak nazywa swoje prace Waltz, zetkną się z opresją, oglądamy czystą niewinność. Iris van Herpen przygotowała dla tancerek i tancerzy puszyste kostiumy przypominające mlecze z dzikiej łąki, delikatne i zwiewne, ale też niewytrzymujące presji zawieruchy, która spotyka nas w życiu.

Czytaj więcej

Kim był czarny Szekspir. Premiera w Teatrze Syrena

Na początku można odnieść wrażenie, że wyobraźnia Waltz materializuje się we współpracy z ultranowoczesną drukarką 3D, oglądamy bowiem figury i układy choreograficzne, które nie mieszczą się w głowie nawet wyrobionemu teatromanowi. Tymczasem czternaścioro tancerek i tancerzy synchronizuje swoje działania z niesamowitą intuicją. Abstrakcyjność przeradza się w absurdalność, gdy na pierwszy plan wychodzi brutalność społecznego życia. Schody nie służą wbrew pozorom temu, by wspiąć się na wyższy poziom: to rekwizyt syzyfowych prac. Gdy jedna z tancerek osiąga szczyt, dwójka innych ściąga ją na ziemię, bo najwyższa kondygnacja ląduje w punkcie rozpoczęcia wspinaczki. Typowy kołowrotek z dziedziny „wyścigu szczurów”. Można na to też spojrzeć z perspektywy chaplinady, trzeba jednak pamiętać, że Chaplinem inspirował się Kafka, pisząc „Proces”.

Napięcie rośnie. Jedna tancerka upomina drugą komendą: „Przestań płakać!”, potem padają słowa „Przestań oddychać!”. Jako kolejny rekwizyt pojawia się belka, na której można kogoś ukrzyżować lub prześladować. Tracą swoją moc foliowe osłony, które z jednej strony stanowią ochronę tancerzy przed światem, z drugiej zniekształcają indywidualność, co pokazują falujące odbicia. To wszystko jest uwerturą do przybycia tytułowej kreatury.

Iris van Herpen stworzyła dla tej postaci czarny kostium jeżozwierza, naszpikowany igłami, a nam przypomina „Baśń o stalowym rycerzu” Jana Marcina Szancera. Z kreaturą nikt nie ma szans, a choreografka opowiada o ukrytym paradoksie. Agresja wobec innych bywa również maską, za którą kryje się zraniona osoba. U Waltz jest nią tancerka o niezwykle kobiecych kształtach. Można ją kojarzyć z całą galerią bohaterek ostatnich lat, które – by przetrwać w męskim świecie – stały się ich kreaturami.

Czytaj więcej

Teatr Muzyczny w Poznaniu z „Piękną i Bestią” w repertuarze. Magia musicalu budowana przez teatr

Waltz zmierza jednak do happy endu. Tytułowa bohaterka zostaje wyzwolona ze złowrogiego pancerza. W ścieżce dźwiękowej industrialność zastępuje cichy ćwierkot ptaków, głos lektora mówi: „Moje serce jest puste, ale piosenki, które śpiewam, są pełne miłości do ciebie”. Taką piosenką jest słynne „Je t’aime… moi non plus”, którą część tancerzy wykonuje w ścisłej synchronizacji z głosami Jane Birkin i Serge’a Gainsbourga. Rozpoczynają się pełne czułości pocałunki.

W zróżnicowanym programie Materia Prima, Compagnia Finzi Pasca pokazała „Nuda” w reżyserii Daniele Finzi Pasca, który łączy teatr dramatyczny z nowym cyrkiem. „Vertikal” Compagnie Käfig balansował między breakdance a łamaniem praw grawitacji. W „Vielfalt” Jacop Ahlbom Company wejście jednej z widzek w świat teatru było okazją do parady prestidigitatorskich sztuczek z feministyczną pointą.

Teatr
„Seks, Hajs i Głód”, czyli przydałby się wykrywacz teatralnych postaci
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Teatr
Perceval wystawia Zolę w Krakowie
Teatr
„Nie trzeba było tego mówić”, czyli jak wywołaliśmy aferę
Teatr
Niemieckie teatry zmagają się z kryzysem finansowym
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Teatr
Teatr 2024, czyli iluzja konkursów ministerialnych. Krzysztof Warlikowski najlepszy
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego