W bezlitosnym szyderstwie z PRL chyba tylko „Miś" Stanisława Barei jest tak mocny jak wcześniejszy „Rejs" Marka Piwowskiego nakręcony w 1969 r. do improwizowanego scenariusza, który współtworzył Janusz Głowacki z udziałem naturszczyków. Kaskadę absurdalnych sytuacji i dialogów wywołał podszywający się pod kaowca Stanisław Tym, przypominający gogolowskiego rewizora. Pomysł na narodowe czytanie „Rejsu" może wskazywać, że czasy, w których żyjemy, robią się coraz bardziej gomułkowskie.
Cytaty i odniesienia
– O wielkości dzieła świadczy jego uniwersalność – powiedział „Rzeczpospolitej" reżyser Bartosz Szydłowski, który udowodni zaraz, że można mówić o Polsce cytatami z filmu Marka Piwowskiego. – Od 50 lat przeglądamy się w „Rejsie" i kiedy tylko przychodzi nam myśl, że to archiwalne dzieło, rzeczywistość płata nam figla, udowadniając, że nadal kołyszemy się na pokładzie frachtowca „Neptun". Zaryzykowałbym tezę, że twórcom filmu udało się uchwycić polskiego ducha bardziej dotkliwie niż zrobił to Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu" albo Henryk Sienkiewicz w „Trylogii".
– Uderzyło mnie, że we wszystkich narodowych czytaniach nie ma dystansu i poczucia humoru – kontynuuje Szydłowski – a przez to zapominamy, że być może bardziej narodowe niż przenikliwa mądrość i bohaterstwo Polaków jest ich głupota i koniunkturalizm. W tak pięknych okolicznościach przyrody żyjemy i nie ma co udawać, że jest inaczej. Lepszy sort wcale nie musi oznaczać mądrzejszy, a gorszy jest być może gorszy tylko dlatego, że jest w mniejszości. Wszystko jest tak, że patrzysz pan w lewo, patrzysz w prawo i nic – nuda, pustka. A kto za to płaci? Pan płaci, ja płacę, społeczeństwo płaci!
Dla ludzi z filmu Piwowskiego największym problemem była wolność, dlatego uciekali w najbardziej idiotyczne zachowania.
– Bohaterowie „Rejsu" to ogłupiałe obowiązującą doktryną barany – mówi Bartosz Szydłowski, kurator programu artystycznego w Słowackim. – Wszyscy gorliwie kalkują wzorce, dają się manipulować. Każdy myśli, że jakoś mu się uda przetrwać, i kombinują. Boją się przecież, a żyć trzeba – jest „tak cudownie, chociaż susza poczyniła pustki w tym sezonie". To portret społeczeństwa, które zgubiło azymut i posługuje się sfałszowaną mapą. A wolność? Być może wolny wychodzi z tego seansu widz. Dostrzega askuteczność meblowania naszych głów, absurdalność efektów. Śmieje się i to go oczyszcza. Ja też się śmieję na „Rejsie", ale więcej mam w sobie smutku. Przecież „nikt nas nie pragnie...".