Jest to trzecia realizacja Brzyka na tej scenie. Wielokrotnie nagradzane dwa poprzednie spektakle – „Korzeniec" i "Koń, kobieta i kanarek" – malowały obraz Sosnowca i regionu, którego charakterystycznym elementem był kopalniany szyb. „Siódemka" to portret Polski B, rozciągniętej wzdłuż trasy krajowej drogi nr 7 wiodącej z Krakowa do Warszawy, zapomnianej przez polityków w czasie transformacji. Tam skumulowały się soki tej części społeczeństwa, która dziś święci triumf wyborczy. Portret malowany nie realistycznie, a symbolicznie jako wizja naćpanej wiedźmińskimi eliksirami młodej kobiety, jadącej wieczorem w Dzień Zmarłych oplem vectrą na ważne spotkanie w stolicy.
Krajobraz kształtuje naszą wrażliwość, inspiruje do poszukiwania piękna i wartości także w innych obszarach lub – co właśnie się zdarzyło w „Siódemce" – wręcz odstręcza. Wokół dawnego traktu królów rozsiadły się dziś zamki z gipsu, blaszaki z blachy falistej, złote łabędzie ze zużytych opon, rozrosły się chaszcze przydrożnych krzykliwych reklam. To krajobraz chaotyczny, byle jaki, odstręczający szpetotą, a przecież architektura i urbanistyczne rozwiązania przestrzeni wpływają na ludzkie nastroje, powodują, że czujemy się dobrze lub źle, że jesteśmy szczęśliwi lub wręcz odwrotnie, że potrafimy lub nie nawiązywać więzi między sobą.
W szpetnym krajobrazie budzą się demony, a ofiary transformacji – bywalcy barów Smakosz, goście przydrożnych hoteli i pracownicy stacji benzynowych – żyją w Polsce zbudowanej na mitach. I śnią sny o potędze, o Polsce mocarnej, od morza do morza, z bombą atomową. Swą marną egzystencję gotowi są złożyć (ale czy naprawdę?) na ołtarzu wojny polsko-rosyjskiej, rozpętanej przez rozsiadłe wzdłuż siódemki nasze upiory i zjawy przeszłości, którym zawierzyli. I o tym jest ten spektakl, niezwykle efektownie rozpięty między fantastyką rodem z „Wiedźmina" czy filmów o „Mad Maxie" a polską spuścizną romantyczną.
Wielką siłą „Siódemki" jest humor, na dnie którego czai się ogromna frustracja. Walorem jest też nasączenie tkanki spektaklu wieloma pomysłami inscenizacyjnymi bezpośrednio nawiązującymi do powieści Szczerka. To spektakl skrzący się świetną zespołową grą z brawurą rolą Edyty Ostojak, głównej bohaterki i jednocześnie narratorki tej opowieści (adaptator Michał Kmiecik odstąpił od pierwowzoru literackiego, w którym narrator i główna postać powieści Paweł, zmieniający się w wiedźmina, są oddzielnymi bytami). „Siódemka" to wielkie emocje, spora dawka absurdalnego humoru i ocean zgorzknienia i przerażenia. Oby się przerodził w głęboką refleksję nad stanem naszych serc i umysłów!
Ziemowit Szczerek „Siódemka":