Biesiada z Gombrowiczem. Rodzaj święta i odlotu.

Aktorski debiut prof. Jerzego Bralczyka i Mateusza Gesslera, Jan Peszek i Jacek Fedorowicz w rolach Hrabiny i Markizy, a wszystko w dźwiękach wiolonczeli Marcina Zdunika i reżyserii Magdy Piekorz. Taki hołd złożyliśmy Gombrowiczowi w roku 50-lecia jego śmierci i 115. rocznicy urodzin.

Publikacja: 25.10.2019 18:00

Warto mieć szalone marzenia. Na pomysł tego jubileuszu wpadłem, zorientowawszy się, że tzw. oficjalne czynniki będą rocznice związane z autorem „Ferdydurke” konsekwentnie pomijać. „Zróbmy cokolwiek, co by od nas zależało, zważywszy że dzieje się tak wiele, co nie zależy od nikogo” – ta myśl Wyspiańskiego po raz kolejny okazała się nieoceniona.

Co do scenariusza nie musiałem sięgać daleko, wróciłem do swej adaptacji „Biesiady u hrabiny Kotłubaj”, która w Teatrze TV okazała się wydarzeniem. Wtedy podkreślano znakomitą obsadę, zwłaszcza Annę Polony, Barbarę Krafftówną i Bohdana Łazukę. Ponieważ pisząc tamtą adaptację, nieźle się bawiłem, uznałem, że chętnie obejrzałbym ją w obsadzie całkowicie męskiej. Chciałem, żeby, jak mówiła kiedyś hrabina Kotłubaj, te imieniny były „rodzajem święta i odlotu”. Wieczór z udziałem wybitnych przedstawicieli świata teatru, kabaretu, muzyki, nauki i… gastronomii. W roli hrabiny Kotłubaj widziałem Jana Peszka, który z twórczością Gombrowicza wydaje się zaznajomiony jak mało kto. Przygodę z Gombrowiczem rozpoczęła jego brawurowa postać Gonala w „Trans-Atlantyku” Grabowskiego, powtarzana kilkakrotnie, ale też Mistrz Fior w „Operetce”, Henryk w „Ślubie”, reżyseria „Iwony” ze studentami itp., był też Gombrowicz w „Tangu Gombrowicz”. Myśląc o Starej Markizie, arystokratce dość kostycznej, zasadniczej, pozornie nieśmiałej, ale również zdolnej do szaleństwa, zwłaszcza gdy przywoływała wspomnienia młodości, widziałem Jacka Fedorowicza, legendę polskiego kabaretu, współtwórcę Bim Bomu, satyryka. Skojarzenie z Markizą nasunęło się po jednym z wydań jego słynnego „Dziennika telewizyjnego”, gdzie pojawił się w roli nobliwej arystokratki. Do roli barona Apfelbauma chciałem zaprosić prof. Jerzego Bralczyka, cenionego językoznawcę, który zawsze wykazywał wielkie talenta oratorskie. Widziałem ten wieczór jako rodzaj próby czytanej, literackiej biesiady z Gombrowiczem. Bardzo zależało mi na udziale wirtuoza wiolonczeli Marcina Zdunika, który nadałby tej opowieści szczególny klimat. Mając już zarys pomysłu na obsadę, postanowiłem znaleźć odpowiedniego reżysera. I tu zupełnie nieoczekiwanie pomyślałem o Magdzie Piekorz, którą zawsze kojarzyłem z ambitnym, często mrocznym kinem, a nagle odkryłem jako wyrafinowaną reżyserkę operową, oglądając jej „Orfeusza i Eurydykę” w Warszawskiej Operze Kameralnej.

„Rzeczpospolita” najbardziej opiniotwórczym medium października!
Rzetelne informacje, pogłębione analizy, komentarze i opinie. Treści, które inspirują do myślenia. Oglądaj, czytaj, słuchaj.

Czytaj za 9 zł miesięcznie!
Teatr
Gejowska bojówka w roli głównej. Grand Prix Boska Komedia'24 dla „Fobii”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie