W niedzielę plac Jakuba Kołasa w Mińsku (śródmieście białoruskiej stolicy) wypełnili funkcjonariusze OMON. To tam miał się rozpocząć antyrządowy marsz opozycji z okazji 100. rocznicy ogłoszenia niepodległości przez Białoruską Republikę Ludową (BRL, istniała w latach 1918–1919). Marszu nie było, gdyż wszystkich, którzy pojawiali się na placu, wsadzano do przygotowanych uprzednio ciężarówek, wykorzystywanych na Białorusi do przewożenia więźniów.
Znaleźli się w nich nawet emeryci i przypadkowi przychodnie. Lokalni obrońcy praw człowieka szacują, że zatrzymano ok. 70 osób. Niezależne media informowały o zatrzymaniu dziennikarzy (m.in. telewizji Biełsat).
Nie przybył były kandydat na prezydenta w wyborach 2010 r. i były więzień polityczny Mikoła Statkiewicz. Miał stanąć na czele marszu. Został zatrzymany jeszcze nad ranem i skazany na dziesięć dni aresztu. Wcześniej do aresztu trafiło kilku innych organizatorów protestu, w tym również znany białoruski poeta i opozycjonista Uładzimir Niaklajeu. Białoruskie media podają, że wiele osób zatrzymano po drodze do Mińska.
W tym samym czasie w innym punkcie białoruskiej stolicy, przy Teatrze Wielkim Opery i Baletu, rozpoczynały się koncert i manifestacja. Również z okazji 100. rocznicy niepodległości i również zorganizowany przez opozycję.
Białoruskie media podają, że zebrało się tam aż kilkadziesiąt tysięcy osób. Po raz pierwszy w historii rządów Aleksandra Łukaszenki (jest prezydentem od 1994 r.) zezwolono na przeprowadzenie imprezy upamiętniającej tę część historii Białorusi.