Senegalskie władze zarządzają kryzysem sprawnie. - Wprowadzono stan wyjątkowy, godzinę policyjną (od 20.00 do 6.00), zakaz zgromadzeń, zamknięto szkoły, restauracje. Odwołano obchody Święta Niepodległości 4 kwietnia. Jednak nie wprowadzono izolacji, bo jest to po prostu niemożliwe - opowiada nam Anna Haris, która dwie dekady temu wybrała życie w Dakarze, mieszka tam wraz z senegalskim mężem Mansourem i dziećmi.
- Nie można zakazać ludziom pracować, bo inaczej nie mieliby co jeść. Na budowach praca wre, dzięki czemu pracę mają kierowcy dowożący robotników z przedmieść, panie sprzedające na ulicy śniadania i obiady, kolacje już nie, bo godzina policyjna. Izolacja społeczna jest luksusem. Może sobie na nią pozwolić osoba, która ma gwarantowany dochód, własne mieszkanie - dodaje Polka, która zaobserwowała, że z powodu epidemii różnice społeczne i finansowe między ludźmi stały się jeszcze wyraźniej widoczne. - Zamożne dzielnice się wyludniły, w uboższych ruch jest mniejszy, ale nadal ulice są tłoczne. Zbyt tłoczne.