Zatrzymano ośmiu byłych policjantów z tzw. obozu Jahorina. Było to centrum szkoleniowe jednostek specjalnych należących do armii Republiki Serbskiej w Bośni. Członków tych oddziałów oskarżano o wyjątkową brutalność i bezwzględne prześladowanie Muzułmanów, w mniejszym stopniu także Chorwatów.
Podano nazwiska jedynie dwóch z nich - Nedeljko Milidragovicia i Aleksy Golijanina ponieważ obaj byli już wcześniej oskarżani o popełnienie zbrodni wojennych w innych miejscach. Szczególnie okrutnym oprawcą był Milidragović, któremu zarzuca się zamordowanie ponad 30 osób, w tym niezdolnego do poruszania się o własnych siłach kaleki.
Serbska policja i prokuratura nadal poszukuje kilkunastu kolejnych podejrzanych o udział w zbrodni srebrenickiej, podczas której zamordowano około 8 tys. bośniackich mężczyzn i chłopców. Prokuratura informuje, że część podejrzanych ukrywa się „w pobliskich państwach", co w praktyce oznacza zapewne serbską część Bośni i Hercegowiny.
Zatrzymania przestępców wojennych to skutek nacisków Unii Europejskiej. Belgrad stara się o przystąpienie do struktur unijnych, a dalszy postęp w tej dziedzinie nie będzie możliwy bez rozliczenia się ze zbrodniami wojennymi, wśród których sprawa Srebrenicy traktowana jest jako sztandarowa. Pierwszym sygnałem gotowości do współpracy ze strony Belgradu było aresztowanie w grudniu 15 Serbów oskarżonych o inną zbrodnię popełnioną na Muzułmanach w 1993 r.
Gotowość Serbii do rozliczenia się z ponurą przeszłością została pozytywnie odebrana w sąsiednich krajach, zwłaszcza w Chorwacji i w Bośni. Cytowany przez portal Balkan Insight Murat Tahirović, prezes bośniackiego stowarzyszenia ofiar ludobójstwa w BiH stwierdził, że aresztowanie przestępców wojennych jest pozytywnym sygnałem, ale satysfakcjonujące będzie dopiero ich osądzenie.