Masowe akcje protestacyjne, na czele których stanęli studenci, rozpoczęły się po zawaleniu w listopadzie ubiegłego roku dachu dworca w Nowym Sadzie. Zginęło 15 osób. Nastąpiło to tuż po remoncie, który pochłonął 65 mln euro. Rekonstrukcja dworca była sztandarową inwestycją rządzącej Serbskiej Partii Postępowej (SNS). Dla wielu obywateli przyczyną katastrofy były praktyki korupcyjne w czasie rekonstrukcji.
Czytaj więcej
Premier Serbii Miloš Vučević złożył rezygnację.
Serbia należy do najbardziej skorumpowanych krajów w Europie
W chwili gdy zapadały decyzje o rekonstrukcji, burmistrzem Nowego Sadu był obecny premier i lider SNS Miloš Vučević. Z racji tego miał wgląd w realizację projektu, którą powierzono firmom z Chin i Węgier. Zdaniem protestujących dochodziło tam do licznych przypadków korupcji, czego wynikiem miały być zaniedbania w trakcie budowy. Serbia zajmuje w indeksie korupcji Transparency International 104. miejsce wśród 180 krajów. Lokalne początkowo protesty rozlały się po całym kraju. Było to tym łatwiejsze, że od wielu lat ukształtowała się w Serbii swego rodzaju tradycja protestów przeciwko poczynaniom władz. Tak było w wielu sprawach, poczynając od strajków nauczycieli po niedawne manifestacje przeciwko eksploatacji litu, na czym miały zarobić określone firmy bez należnych korzyści dla budżetu, a więc obywateli.
Rząd dawał sobie do tej pory radę z protestami nie tylko poprzez aresztowania liderów, lecz przy pomocy propagandy i oczerniania uczestników demonstracji. Tym razem jest inaczej ze względu nie tylko na rozmiar niezadowolenia społecznego, ale też na arogancję władz. Kiedy w czasie jednej z demonstracji kierowca samochodu najechał na demonstrantów blokujących ulicę i przewiózł wiele metrów na masce jedną osobę, prezydent Vučić pytał publicznie: czy powinniśmy teraz aresztować kierowcę? Jego zdaniem prawo złamali blokujący drogę demonstranci.
Czytaj więcej
Prezydent Serbii Aleksandar Vuczić zaproponował zorganizowanie referendum w sprawie swojej dymisji po tym, jak w piątek w Nowym Sadzie zawalił się dach dworca kolejowego w Nowym Sadzie. Zginęło wówczas 14 osób, trzy nadal walczą w szpitalu o życie.