Belgijski pies dobrze pilnował Unii

Tymczasowy rząd Belgii przez pół roku świetnie kierował Unią Europejską. 1 stycznia ster wspólnoty przejmą Węgrzy

Aktualizacja: 30.12.2010 00:56 Publikacja: 29.12.2010 19:51

Parlament Europejski

Parlament Europejski

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Brak ambicji politycznych okazuje się zaletą przewodnictwa w nowym, polizbońskim porządku instytucjonalnym.

– Unia Europejska to samochód na czterech kołach. Są nimi przewodniczący Rady Europejskiej, Komisja Europejska, Parlament Europejski i szefowa Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych. Nie potrzeba kolejnego koła – mówił Steven Vanackere, pełniący obowiązki ministra spraw zagranicznych Belgii. Jak wyjaśniał, rolą przewodnictwa rotacyjnego, sprawowanego przez pół roku przez kolejne państwa UE, jest dbanie, by wszystkie koła poruszały się z tą samą prędkością i w tym samym kierunku.

Innym razem porównał przewodnictwo w UE do psa pasterskiego. – Oczywiście rola psa jest ważna. Ale pomocnicza w porównaniu z pasterzem, którym jest przewodniczący Rady Europejskiej – mówi „Rz” Piotr Kaczyński, ekspert brukselskiego Centrum Europejskich Studiów Politycznych. Takie jest usytuowanie przewodnictwa rotacyjnego w traktacie lizbońskim obowiązującym od 1 grudnia 2009 roku.

Pierwsze całkowicie „lizbońskie” przewodnictwo sprawowała Hiszpania. Miała problemy z pogodzeniem się z rolą psa. Doskonale odnalazła się w tej roli Belgia. Jej sytuacja była łatwiejsza, bo jako kraj z rządem tymczasowym (od czerwcowych wyborów partie nie są w stanie stworzyć nowego) nie przejawiała ambicji politycznych na arenie międzynarodowej. Było to widoczne zarówno w jej relacjach z Catherine Ashton, wysoką przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej, jak i z europarlamentem. Ta pierwsza ograbiła przewodnictwo rotacyjne z prestiżu: to ona, a nie szef MSZ sprawującego je kraju, prowadzi rady unijnych ministrów zagranicznych, wypowiada się w sprawach międzynarodowych, reprezentuje UE za granicą. Parlament w traktacie lizbońskim zyskał nowe kompetencje, z czym trudno pogodzić się unijnej Radzie reprezentującej rządy.

Pragmatyczne podejście Belgów i ich szacunek do instytucji umożliwiły kompromis. – Belgowie świetnie odgrywali rolę uczciwego rozjemcy w sporach między instytucjami– mówi Kaczyński. W rezultacie unijna dyplomacja ruszyła zgodnie z planem 1 grudnia 2010 roku, a UE w ostatniej chwili wynegocjowała budżet na rok 2011.

Na konto Belgów należy też zapisać sukces negocjacji nad nowym unijnym nadzorem finansowym.

– Rolą prezydencji jest przede wszystkim prowadzenie negocjacji pomiędzy państwami członkowskimi i wypracowywanie kompromisu. Od tego, jak skuteczni będą Węgrzy, zależy, czy wiele spraw zostanie doprowadzonych do pomyślnego zakończenia, nim pałeczkę przejmą Polacy. Węgrzy przetrą szlak – mówi Rafał Trzaskowski, eurodeputowany PO, członek Komisji Konstytucyjnej PE. Węgrzy na razie nie mówią o wielkich ambicjach. – Nasze plany dyktuje unijna agenda – oświadczył węgierski minister spraw zagranicznych Janos Martonyi. Po wejściu w życie traktatu widać, że kraj sprawujący przewodnictwo musi swoje interesy odłożyć na później. Za dużo ambicji szkodzi, pomaga natomiast świetnie wyszkolona administracja.

Takich urzędników ma Belgia. Pytanie, jak poradzą sobie Węgrzy, a po nich Polacy.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1160
Świat
Indie – Pakistan: Przygotowania do wojny o wodę
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1157
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1156
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1155