Zeznania te co prawda nie zawierały nowych informacji, a republikanie podważają ich wiarygodność (bo w końcu Cohen sam przyznał się do kłamstw, za co idzie na trzy lata do więzienia), ale mogą nadać tempa prowadzonym postępowaniom śledczym, bo będą miały znaczenie dla Roberta Muellera i innych prokuratorów nadzorujących dochodzenia wokół prezydenta.
Gwiazdka porno i internet
Cohen dokładnie opisał transakcje związane z wypłaceniem 130 tys. dol. za milczenie gwiazdy filmów pornograficznych Stormy Daniels, która rzekomo miała romans z Donaldem Trumpem. „Prokuratorzy mogą wykorzystać tę część zeznań w oskarżeniach o złamanie przepisów dotyczących finansowania kampanii wyborczej" – powiedział w jednym z wywiadów prasowych Richard Hasen, ekspert ds. prawa z University of California. Pieniądze, za które Trump chciał kupić milczenie Daniels i zapobiec skandalowi przed wyborami, mogą zostać uznane za nielegalne i utajnione przed fiskusem wpłaty na kampanię wyborczą. Tutaj, jak zaznacza ekspert, prokuratura będzie musiała udowodnić Trumpowi, że wiedział, iż dokonuje nielegalnych płatności. To może okazać się trudne.
Podczas przesłuchania Cohen opisał też wymianę zdań między Rogerem Stone'em jr. a Donaldem Trumpem, której był świadkiem. Stone relacjonował mu swoją rozmowę z Julianem Assangem, założycielem Wikileaks, który zapowiedział publikację maili Hillary Clinton, by zaszkodzić kandydatce na prezydenta. Kontakty między WikiLeaks a sztabem Trumpa to centralna kwestia w rozstrzygnięciu, czy doszło do spisku między nim a Rosją. Od prokuratury zależy, jak zinterpretuje fakty. To, że Trump wiedział o publikacji e-maili, wcale nie dowodzi, że brał udział w spisku. Ale jeżeli powiedział Muellerowi pod przysięgą, że o nich nie wiedział, to może zostać uznane za przestępstwo. „Jeżeli się kłamie w tym kontekście, to nie tylko krzywoprzysięstwo, ale utrudnianie śledztwa" – powiedział Peter Zeidenberg, były prokurator federalny.
Pomoc z zagranicy
Inni zwracają uwagę, że przyjęcie oferty od WikiLeaks to przyjęcie pomocy od zagranicznej firmy, a to kolejne przekroczenie przepisów regulujących prowadzenie kampanii wyborczej.