Tekst z archiwum tygodnika "Plus Minus"
Po więzieniu Spandau nie ma śladu. Ewentualne pielgrzymki neonazistów kierować się musziały gdzie indziej, do Wunsiedel, gdzie na grobowcu tego zastępcy Adolfa Hitlera, człowieka numer dwa Trzeciej Rzeszy widniał napis: "Miałem tę odwagę". [Grób został zlikwidowany w lipcu 2011 r. - przyp. red.]
Inną odwagę - nazywania rzeczy po imieniu, a zbrodniarzy - mianem zbrodniarzy właśnie, mieli autorzy wydanej w 2001 roku w Polsce (nakładem Muza SA) biografii Hessa - Kurt Pätzold i Manfred Weissbecker.
Warto dowiedzieć się, na czym miała polegać odwaga Rudolfa Hessa. Otóż, poświęcona jest mu druga jeszcze płyta pamiątkowa - w Szkocji, w miejscu, w którym wylądował on na spadochronie 10 maja 1941 r. Rzeczywiście, "miał tę odwagę", by w trakcie toczącej się wojny spaść z nieba na terytorium wroga, a następnie zaoferować zdumionym Brytyjczykom zawarcie pokoju na drodze rokowań. Joseph Goebbels w swoim dzienniku cztery dni później zanotował: "Chciał udać się do Anglii, by uzmysłowić ich beznadziejną sytuację, z pomocą lorda Hamiltona w Szkocji obalić rząd Churchilla i wówczas zawrzeć pokój, tak by Londyn mógł zachować twarz. Niestety, zapomniał, że Churchill każe go natychmiast aresztować. To zbyt idiotyczne. Taki dureń był pierwszym po führerze. To wprost nie do pomyślenia".
To, istotnie, trudne było do pomyślenia, ale doktor Goebbels mylił się o tyle, że Churchill nie tak od razu kazał aresztować Hessa. Rzecz się miała następująco. Hess spadł z nieba około godziny 23 i znaleziony został przez szkockiego chłopa Davida McLeana. Zastępca Hitlera podawał się początkowo za kapitana lotnictwa Alfreda Horna i żądał widzenia z lordem Hamiltonem. Powiadomiony o wydarzeniu lord, postanowił powiadomić o nim natychmiast Churchilla przebywającego akurat w Ditchley Park pod Oksfordem. Dotarł tam dopiero wieczorem 11 maja, nie od razu został jednak przyjęty przez premiera. "Hess, nie Hess, teraz oglądam braci Marx" - stwierdził Churchill.