Najnowszy sondaż IBRiS dla „Rzeczpospolitej” przeprowadzony w weekend, gdy PO i PIS przedstawiały swoich kandydatów na prezydenta, nie pozostawia złudzeń, kto jest faworytem. Rafał Trzaskowski, zgłoszony przez Koalicję Obywatelską, w drugiej turze może liczyć na 49,7 proc. głosów, zaś Karol Nawrocki, popierany przez PiS, ma dziś poparcie 26,2 proc. ankietowanych. Na dziś Trzaskowski ma więc poparcie całego elektoratu koalicji 15 października, zaś Karol Nawrocki nie może jeszcze liczyć nawet na wszystkie głosy wyborców PiS.
Dlaczego Rafał Trzaskowski prowadzi w sondażach?
Dla Trzaskowskiego to wiadomość i dobra, i zła. Dobra, ponieważ jego głównym celem jest przede wszystkim utrzymać poparcie. Nie musi robić fikołków ani stawać na głowie, wystarczy mu po prostu poprowadzić dobrą kampanię wyborczą. I wytrzymać nacisk w internecie, bo – jak mówił w podcaście „Rzecz w tym” Michał Fedorowicz z kolektywu analitycznego Res Futura – Trzaskowski jest obiektem bardzo silnej, odgórnie sterowanej fali hejtu w sieci.
A jaka jest zła wiadomość? To cień Bronisława Komorowskiego sprzed równo dziesięciu lat. 23 listopada 2014 r. „Newsweek” opublikował sondaż Millwarda Browna, z którego wynikało, że Bronisław Komorowski miał wygrywać już w pierwszej turze z poparciem 61 proc. Na ogłoszonego wówczas przez PiS Andrzeja Dudę głosować chciało niemal pięć razy mniej ankietowanych – 17 proc. Dwa i pół tygodnia później TNS Polska przeprowadził badanie dla TVP, z którego także wynikało, że Komorowski wygrywa w pierwszej turze z poparciem 56 proc. Również w tym badaniu – przeprowadzonym miesiąc po ogłoszeniu jego kandydatury – Duda dostawał 17 proc. Jaki był wynik prawdziwych wyborów, pamiętamy wszyscy.