Twórca „Obcego” i „Łowcy androidów” po spektakularnym „Napoleonie” (2023), którego widownia i krytycy przyjęli z mieszanymi uczuciami, powraca do jednego ze swoich największych hitów w karierze – osadzonego w starożytnym Rzymie „Gladiatora”. Nowy film Ridleya Scotta, w którym główne role zagrali Paul Mescal, Pedro Pascal i Denzel Washington, to podobnie jak oryginał z 2000 roku historia o zemście, nieposkromionych ambicjach i walce o przetrwanie na arenie. Film czerpiący pełnymi garściami ze scenariusza pierwszej części i do „jedynki” nieustannie się odwołujący. Pytanie tylko czy naprawdę tego potrzebowaliśmy?
„Gladiator 2”: Czy na taki film czekaliśmy?
Po pierwszym weekendzie w kinach liczby wydają się imponujące – zainteresowanie jest ogromne, choć w recenzjach nie brakuje sceptycyzmu. „Gladiator 2” to kontynuacja filmu, który stał się ikoną – zdobył pięć Oscarów, w tym za najlepszy film i główną rolę Russella Crowe’a. Jak przypomina Rafał Christ, oryginał był fenomenem kulturowym, łączącym widowiskowość z uniwersalną, emocjonalną opowieścią. Historią opowiadaną z rozmachem, a zarazem w sumie dość kameralną.
Tymczasem fabuła o nowym bohaterze, Hanno, nie wszystkich przekonuje. Paul Mescal jest świetnym aktorem, ale czy ma charyzmę Russela Crowe’a? Czy aktor znany z irlandzkiego serialu „Normalni ludzie” czy subtelnego dramatu filmowego „Aftersun” potrafi porywać tłumy? Można mieć wątpliwości.
Czytaj więcej
W „Gladiatorze” Ridleya Scotta śmierć Maximusa nie jest daremna: zgładziwszy najpierw Kommodusa, bohater kona z nadzieją, że oto zapewnił Rzymowi spokój, ład i szansę na odrodzenie republiki. Aż żal, że ta budująca wizja przyszłości jest tylko fikcją.