Niemcy ratują Francję

Berlin przekona Brukselę, aby nie karała Paryża za nadmierny deficyt. Francuzi za to zreformują gospodarkę.

Publikacja: 16.10.2014 02:00

Niemcy ratują Francję

Foto: PAP/EPA

Wielki kompromis, który wczoraj ujawniły dziennik „Le Figaro" i tygodnik „Der Spiegel", został uzgodniony dosłownie w ostatnim momencie. Rząd Manuela Vallsa przesłał w środę do Brukseli projekt budżetu na 2015 r., który nijak się ma do obietnic składanych przez Francuzów dwa lata wcześniej. Deficyt budżetowy nie tylko nie zostanie obniżony poniżej 3 proc. PKB, ale ma wynieść 4,3 proc. dochodu narodowego. A dług publiczny, zamiast stopniowo zmierzać do limitu 60 proc. PKB, ma urosnąć do 2015 r. aż do 97,2 proc. PKB. W ten sposób Francja już po raz trzeci od utworzenia unii walutowej łamie zobowiązania podjęte w sprawie zrównoważenia finansów publicznych.

10 mld euro grzywny

– Jeśli trzymać się zapisów narzuconego przez Angelę Merkel paktu stabilności, skutek powinien być jeden: Francja płaci wysokie kary. Ale to oznaczałoby głęboki, być może wręcz egzystencjalny kryzys strefy euro – mówi „Rz" Nicolas Veron, ekonomista brukselskiego Instytutu Bruegla.

W historii Unii do tej pory żaden kraj nie został ukarany za nadmierny deficyt.

Teoretycznie wniosek Komisji może zostać odrzucony przez Radę UE. Ale wówczas Paryż musiałoby wziąć w obronę trzy czwarte krajów członkowskich, w tym Hiszpania, Portugalia, Grecja czy Irlandia, które przeprowadziły właśnie pod naciskiem Berlina rygorystyczne reformy strukturalne. A to bardzo mało prawdopodobne. Francuzi mogą się spodziewać kary sięgającej maksymalnie 0,5 proc. dochodu narodowego kraju, czyli nieco ponad 10 mld euro. Ale co jeszcze bardziej niebezpieczne, nagana zapewne podważy zaufanie rynków finansowych do Francji: w minionym tygodniu agencja Standard & Poor's obniżyła już ze stabilnego na negatywnej perspektywę utrzymania obecnej wyceny ryzyka kredytowego kraju (AA). Degradacja przełożyłaby się na o wiele wyższe koszty obsługi kolosalnego (ponad 2 bln euro) francuskiego długu i jeszcze bardziej pogrążyła francuskie finanse.

Telefon pani kanclerz

– Mówimy o drugiej co do wielkości gospodarce strefy euro. Nikt nie ma pieniędzy, aby uratować Francję, jeśli groziłoby jej bankructwo, jak to się stało z Grecją – podkreśla Veron.

W sukurs Paryżowi postanowiła jednak przyjść Merkel. Wiadomo już, że obiecała Francois Hollande'owi, iż Berlin nie poprze wniosku o ukaranie Francji, co zapewne będzie rozstrzygające. Więcej: Niemcy postarają się przekonać Komisję Europejską do zaakceptowania francuskiego budżetu na przyszły rok i przesunięcia o dwa lata (do 2017 r.) terminu, w którym kraj ma ograniczyć deficyt finansów publicznych poniżej 3 proc. Dodatkowo pani kanclerz obiecała, że w przyszłym roku Republika Federalna uruchomi specjalne fundusze na rozwój inwestycji i pomoże pobudzić w ten sposób wzrost w całej Europie. To był od dawna zgłaszany postulat Hollande'a, wielkiego przeciwnika polityki zaciskania pasa.

W zamian Berlin zażądał jednak przedstawienia przez Vallsa precyzyjnego kalendarza reform rynkowych. Ma on w szczególności dotyczyć poluzowania gwarancji zatrudnienia i ograniczenia zabezpieczeń socjalnych. To powinno zmniejszyć koszty funkcjonowania francuskich przedsiębiorstw, poprawić konkurencyjność gospodarki i przyciągnąć inwestycje. Francja przynajmniej od trzech lat balansuje na skraju recesji.

Szczegóły porozumienia zostaną uzgodnione 20 października, kiedy w stolicy Niemiec spotkają się ministrowie gospodarki i finansów Emmanuel Macron i Michel Sapin oraz Sigmar Gabriel i Wolfgang Schäuble. Jednak już wczoraj po raz pierwszy w historii francuski minister (chodzi o szefa MSZ Laurenta Fabiusa) uczestniczył w posiedzeniu niemieckiego rządu.

Odrodzenie tandemu

– Przynajmniej od trzech lat tandem francusko-niemiecki był w kryzysie. Teraz być może znów się odradza – mówi „Rz" Dominique Moisi, jeden ze współzałożycieli Francuskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (IFRI).

Berlin i Paryż wyznaczyły ponadto dwóch ekonomistów, którzy mają opracować w ciągu miesiąca raport o reformach, jakie powinny przeprowadzić oba kraje. Chodzi o Jeana Pisani-Ferry, do niedawna dyrektora brukselskiego Instytutu Bruegla, a obecnie szefa instytutu France Strategie przy premierze, oraz Henrika Enderleina, który kieruje berlińskim Hertie School of Governance, ale wcześniej studiował ekonomię w Paryżu.

Raport obejmie oba kraje, aby nie powstało wrażenie, że Berlin dyktuje Francji reformy. Ale Ferry przyznaje:

– Niemcy znajdują się pod wieloma względami w lepszej sytuacji, choć musimy pracować nad tym, co mogą zrobić oba kraje.

Mimo wszystko do ustępstw Merkel skłoniła także coraz trudniejsza sytuacja gospodarcza samych Niemiec. W poniedziałek rząd federalny obniżył prognozę wzrostu z 1,8 do 1,2 proc. na ten rok i z 2 do 1,3 proc. na rok przyszły.

– Ekonomiści są zgodni, że niemiecka obsesja z równoważeniem budżetu, w okresie gdy Europie grozi recesja, nie ma sensu – przyznają nawet źródła w Europejskim Banku Centralnym, instytucji powołanej na wzór Bundesbanku i przez to do tej pory gwaranta twardej polityki oszczędzania. Od kilku tygodni EBC, wbrew stanowisku Berlina, prowadzi politykę zmierzającą do osłabienia euro i pobudzenia w ten sposób europejskiej gospodarki.

Także w samym Berlinie przeciw polityce forsowanej przez Merkel i Schäublego coraz głośniej protestuje współtworząca koalicję rządową SPD. Nawet kraje, które jak Polska do niedawna bezwzględnie opowiadały się za równoważeniem finansów publicznych kosztem wzrostu, teraz bardziej dystansują się od stanowiska Niemiec.

Aby nie popaść w zupełną izolację, w połowie grudnia Merkel przyłączy się do Hollande'a, aby wspólnie poprzeć lansowany przez szefa Komisji Europejskiej plan uruchomienia inwestycji w Unii o wartości 300 mld euro. Miałyby one dotyczyć wielkich projektów energetycznych, transportowych i telekomunikacyjnych istotnych dla całej Wspólnoty.

Wielki kompromis, który wczoraj ujawniły dziennik „Le Figaro" i tygodnik „Der Spiegel", został uzgodniony dosłownie w ostatnim momencie. Rząd Manuela Vallsa przesłał w środę do Brukseli projekt budżetu na 2015 r., który nijak się ma do obietnic składanych przez Francuzów dwa lata wcześniej. Deficyt budżetowy nie tylko nie zostanie obniżony poniżej 3 proc. PKB, ale ma wynieść 4,3 proc. dochodu narodowego. A dług publiczny, zamiast stopniowo zmierzać do limitu 60 proc. PKB, ma urosnąć do 2015 r. aż do 97,2 proc. PKB. W ten sposób Francja już po raz trzeci od utworzenia unii walutowej łamie zobowiązania podjęte w sprawie zrównoważenia finansów publicznych.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1044
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Świat
Świat wita 2025 rok. Pokaz fajerwerków na najwyższym budynku świata
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1042
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1041
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Świat
Adil Abdel Aati: Henryk Sienkiewicz nie znał się na krokodylach
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay