To szczególna zasługa neonazistów w Stanach Zjednoczonych, gdzie chroni ich pierwsza poprawka do konstytucji, gwarantująca wolność wypowiedzi. W 1974 roku niejaki Robert Brannen założył Ruch Narodowo-Socjalistyczny zwany także partią NSM88. Cyfry 88 odnosiły się do ósmej litery alfabetu łacińskiego. HH symbolizują nazistowskie pozdrowienie Heil Hitler. NSM88 jest odłamem Amerykańskiej Partii Nazistowskiej bazującej na negowaniu Holokaustu i gloryfikacji supremacji rasy białej. Organizacja posiada 25 filii na terenie Stanów Zjednoczonych. Jej członkowie noszą mundury niemieckiego Sturmabteilung ze zmodyfikowanymi insygniami.
Amerykańska NSM88 jest bardzo aktywna w internecie. I to głównie w Stanach Zjednoczonych bezkarnie powstają strony, głoszące wyjątkowo absurdalne poglądy historyczne stanowiące pomieszanie wydarzeń, ideologii i symboliki z różnych i całkowicie oderwanych od siebie epok historycznych. To bezmyślne pomieszanie z poplątaniem cechuje zresztą wszystkie witryny i wydawnictwa neonazistowskie na świecie. Zdaje się, że ludzie je tworzący nie mają bladego pojęcia o historii swoich krajów i świata. Symbole konfederackie poplątali z hitlerowskimi, nordyckie znaki runiczne wpisane w stylistykę hellenistyczną, rzymskie orły pomieszane z germańskimi mitami. Gajusz Juliusz Cezar, Wercyngetoryks, germański wódz Arminiusz i Publiusz Kwinktyliusz Warus zostali wrzuceni do jednego wora, choć byli zapiekłymi wrogami. Neofaszystowska grupa francuska Jeune Nation epatuje czteroramiennym krzyżem celtyckim wpisanym w okrąg, który symbolizował w czasie II wojny światowej nazistowskich kolaborantów we Francji i Holandii. Podobnie jak grecki meander nawiązujący swoim hellenistycznym kształtem do swastyki nie jest więc symbolem dumy narodowej, ale upokorzenia Francuzów czy Greków przez Niemców i zredukowania ich do roli posłusznych wasali. Terrorysta Anders Breivik pomieszał znaki runiczne wikingów z czerwonymi krzyżami templariuszy posługujących się mottem „Non nobis Domine, non nobis, sed nomini Tuo da gloriam!" (Nie nam, nasz Panie, stworzeniu podłemu, ale czyń sławę imieniowi swemu). Dał tym tylko dowód swojego nieuctwa, ponieważ jedni z drugimi nie mieli nic wspólnego. Dzieliło ich blisko półtora wieku. A nawet gdyby się spotkali, musieliby uznać siebie za wrogów.
Podobnie, tylko wyjątkowy ignorant może mieszać polskie symbole narodowe z hitlerowskimi. Czyżby ludzie świętujący urodziny Hitlera nie wiedzieli, że tenże wódz III Rzeszy uważał, że Polacy powinni zniknąć z niemieckiej przestrzeni życiowej? Może więc zbliżony do tego środowiska poseł Robert Winnicki powinien im wytłumaczyć rozbieżności historyczne, których nie rozumieją. Jeżeli nie dla czystej przyzwoitości, to choćby z szacunku dla pamięci pomordowanych polskich księży, przedstawicieli polskich środowisk katolickich rozstrzelanych w Palmirach czy działaczy endeckich, takich jak prof. Witold Teofil Staniszkis, którego w listopadzie 1941 r. Niemcy zamęczyli na śmierć w Auschwitz.
Co powiedziałby dzisiaj Jan Mosdorf, przewodniczący Komitetu Organizacyjnego ONR, który jako więzień Oświęcimia pomagał swoim żydowskim towarzyszom niedoli, gdyby ujrzał Polaków ze swastyką na ramieniu? Przecież ofiarami hitlerowskiego terroru było wielu przedstawicieli obozu narodowego. Lider ONR-Falanga w Małopolsce Bolesław Świderski trafił do Auschwitz, gdzie przez więźniów został nazwany ,,Bratem Albertem Oświęcimia". Założyciel i członek Komitetu Wykonawczego ONR Edward Kemnitz był działaczem Żegoty. Pisarka Zofia Kossak-Szczucka, znana przed wojną ze swoich narodowo-radykalnych poglądów, podczas wojny uratowała setki Żydów. Na polskiej prawicy katolickiej leży zatem szczególny obowiązek potępienia ludzi obrażających swoim zachowaniem pamięć ofiar niemieckiego terroru.
Najbardziej jednak niepokojące w tej sprawie jest przyzwolenie instytucji publicznych na legalną działalność organizacji odnoszących się bezpośrednio do zbrodniczych ideologii. Właściwe instytucje państwa polskiego powołane do pilnowania porządku publicznego i ścigania przestępstw z całą stanowczością powinny reagować na łamanie artykułu 256 kodeksu karnego, zakazującego propagowania ideologii faszystowskiej lub innego totalitarnego ustroju państwa. Niestety, dotychczas wykazują się jedynie wyjątkową słabością i daleko posuniętą indolencją.