Promocyjny hit kurortu - piwo z własnego browaru

Nadmorskie Darłowo chce przyciągnąć nowych gości piwem z własnego browaru

Publikacja: 18.10.2011 20:58

Promocyjny hit kurortu - piwo z własnego browaru

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman

Jako jedni z pierwszych bili własną monetę, ogłosili się miastem królewskim (tu urodził się i zmarł skandynawski, średniowieczny władca Eryk I), organizują największy w kraju zlot pojazdów wojskowych. Wiele wskazuje jednak na to, że największy promocyjny hit nadbałtyckiego Darłowa będzie się pienić i poleje się do kufli.

- Dziś w każdym mieście ludzie kombinują, jaki by tu gadżet wymyślić, jakie skojarzenia uruchomić, żeby się wbić w świadomość turystów i przyciągnąć ich do siebie – mówi Arkadiusz Klimowicz, burmistrz Darłowa. – A my, chociaż nasze miasto zawsze miało rękę do fajnych pomysłów, choćbyśmy myśleli rok, nie wymyślilibyśmy nic lepszego, jak darłowskie piwo z własnego browaru.

Klimowicz podkreśla, że przyjemne fantazje same się tworzą, bez burzy mózgów i wysiłków copywriterów: – Lato, słońce, plaża, port, dookoła las masztów i zimne, rodzime piwo z browaru portowego. Czyli sielanka, wakacje, przyjemność. I przy tym wszystkim skojarzenie: "Darłowo".

Rada Miejska jednogłośnie zdecydowała, że na 2 ha terenów portowych w Darłówku Zachodnim stanie nowoczesny browar, który docelowo będzie produkować ok. 200 tys. hektolitrów piwa rocznie. Burmistrz podpisał już wstępną umowę na 30-letnią dzierżawę gruntów. Inwestorem będzie Marek Jakubiak, właściciel minikoncernu browarniczego, w którego skład wchodzą m.in. browary w Ciechanowie i Lwówku Śląskim.

Pierwszy z kilku planowanych gatunków piwa będzie się nazywać Darłowiak, a jego etykieta nawiąże do morskiego klimatu kurortu. Podobnie sam browar – oddalony od plaży zaledwie o kilkaset metrów i sąsiadujący z modernizowaną mariną. A w jego architekturze nie przypadkiem mają dominować okna w kształcie okrętowych bulajów.

– Będziemy mieć chyba pierwszy browar portowy w Polsce – mówi Klimowicz. – Dla samej produkcji piwa owa "portowość" oczywiście nie ma znaczenia, ale za to jakie ma znaczenie wizerunkowe.

Pierwsze litry Darłowiaka mają polać się w 2013 r.

Klimowicz nie ukrywa, że browar to było zrządzenie losu. I okazja. – Dostaliśmy wspaniały prezent od władz Ustki – śmieje się burmistrz Darłowa. – W sam raz na 700-lecie miasta, które będziemy obchodzić w przyszłym roku.

Dlaczego prezent? Niewiele brakowało, a piwo z portowego browaru nosiłoby nazwę Usteckie. Tam rok temu Jakubiak prowadził rozmowy na temat inwestycji. Ustka jednak ostatecznie zrezygnowała z pomysłu. – Byliśmy żywo zainteresowani browarem, ale okazało się, że inwestor potrzebuje więcej ziemi w porcie, niż mogliśmy udostępnić – tłumaczy Jacek Cegła, rzecznik usteckiego ratusza. – W tej wersji budowa browaru kolidowałaby planami rozwoju portu, w tym z budowanym portem jachtowym.

– A ja nie miałem najmniejszych wątpliwości, że to okazja, jakiej po prostu nie możemy nie wykorzystać – podkreśla Klimowicz. I wymienia korzyści: – Inwestycja wartości ok. 30 mln zł, do tego na lata, więc będą podatki i praca dla docelowo ponad setki ludzi. Ale od razu myślałem o browarze przede wszystkim jako o wspaniałym narzędziu miejskiej promocji.

Klimowicz uważa, że piwo wypromuje Darłowo nie tylko w regionie czy kraju, ale i za granicą. Szczególnie w Niemczech, skąd do Darłowa przyjeżdża co roku najwięcej turystów.

– Browar będzie lokalny, ale inwestor chce, by piwo miało charakter ponadregionalny, ogólnopolski. Bardzo poważnie myśli też o rynku niemieckim, a to jest nam bardzo na rękę, bo jest szansa połączyć jego promocję z innym produktem, sławnym w całych Niemczech, a którego korzenie też tkwią w Darłowie.

Chodzi o kiełbasę Herbacianą, z której przed wiekiem słynęli darłowscy masarze. – Kiedyś niemieccy mieszkańcy Darłowa mieli zwyczaj pijać popołudniową herbatkę i zajadać się kanapkami z "Rügenwalde (niemiecka nazwa miasta – red.) Wurst", czyli kiełbasą półsurową, do smarowania na chlebie – opowiada Klimowicz. – Obecnie zna ją każdy Niemiec, bo produkowana jest do dziś przez potentata w Saksonii, ale tylko starsi kojarzą ją z Darłowem. Jest szansa, by to zmienić.

Jako jedni z pierwszych bili własną monetę, ogłosili się miastem królewskim (tu urodził się i zmarł skandynawski, średniowieczny władca Eryk I), organizują największy w kraju zlot pojazdów wojskowych. Wiele wskazuje jednak na to, że największy promocyjny hit nadbałtyckiego Darłowa będzie się pienić i poleje się do kufli.

- Dziś w każdym mieście ludzie kombinują, jaki by tu gadżet wymyślić, jakie skojarzenia uruchomić, żeby się wbić w świadomość turystów i przyciągnąć ich do siebie – mówi Arkadiusz Klimowicz, burmistrz Darłowa. – A my, chociaż nasze miasto zawsze miało rękę do fajnych pomysłów, choćbyśmy myśleli rok, nie wymyślilibyśmy nic lepszego, jak darłowskie piwo z własnego browaru.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Społeczeństwo
Państwo w państwie. Miliony za śmieci na koszt mieszkańców gminy.
Społeczeństwo
Kruche imperium „Królowej Zakopanego”
Społeczeństwo
Wyborcy jednego z kandydatów na prezydenta zdecydowanie za wysłaniem polskich wojsk na Ukrainę
Społeczeństwo
Motocyklowa nonszalancja na drogach
Społeczeństwo
IMGW ostrzega przed burzami. Wydano alerty. Gdzie będzie najgorzej?