24 marca rosyjska rakieta manewrująca, prawdopodobnie Ch-101, wleciała w przestrzeń powietrzną Polski i przebywała w niej 39 sekund. Do incydentu doszło w czasie zmasowanego ataku powietrznego Rosji na Ukrainę. Polska poderwała myśliwce, ale nie zdecydowała się na strącenie rakiety.
Dlaczego ambasador Rosji Siergiej Andriejew nie stawił się na wezwanie polskiego MSZ?
Był to kolejny tego typu incydent — do najpoważniejszego doszło w grudniu 2022 roku, gdy rakieta Ch-555 wleciała nad Polskę i spadła w lesie w pobliżu Bydgoszczy, setki kilometrów od granicy z Rosją. Rakietę, dopiero po kilku miesiącach, znalazła przypadkowa osoba. Jak się okazało nie była ona uzbrojona.
Czytaj więcej
- Ta nota zostanie przekazana w inny sposób - mówił w RMF FM wiceszef MSZ, Andrzej Szejna, komentując fakt, że wezwany do MSZ ambasador Rosji, Siergiej Andriejew, nie stawił się na to wezwanie przez co nie mógł otrzymać noty protestacyjnej po naruszeniu przez rosyjską rakietę manewrującą polskiej przestrzeni powietrznej.
Z kolei w listopadzie 2022 roku rakieta spadła na przygraniczny Przewodów, zabijając dwie osoby. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie była to rosyjska rakieta, a rakieta wystrzelona przez ukraińską obronę przeciwlotniczą.
W związku z incydentem z 24 marca polski MSZ wezwał ambasadora Rosji, Siergieja Andriejewa, by przekazać mu notę protestacyjną i zażądać wyjaśnień w całej sprawie. Polska chciała też przekazać ambasadorowi żądanie zaprzestania atakowania przez Rosję celów cywilnych na Ukrainie.