Najbliższa zmiana czasu wypada w zbliżający się weekend. Mówiąc językiem oficjalnym, odwołany zostanie czas letni środkowoeuropejski, co oznacza, że cofniemy zegarki o godzinę. Piątkowa konferencja Fundacji Republikańskiej miała jednak związek nie tylko ze zbliżającą się zmianą czasu, ale też kończącymi się w rządzie pracami nad rozporządzeniem. Ustala ono kalendarz zmiany czasu na najbliższe lata. O powstającym dokumencie pisaliśmy już w „Rzeczpospolitej”.
Fundacja Republikańska ze Stowarzyszeniem KoLiber przygotowały specjalną analizę, w której m.in. przypomniały, skąd wzięła się zmiana czasu. – Ma ona historię około stuletnią. Początkowo wprowadzili ją Niemcy podczas pierwszej wojny światowej. Miało to mieć charakter tymczasowy – mówił Kamil Rybikowski ze Stowarzyszenia KoLiber.
Przypomniał, że przesunięcie czasu miało lepiej dostosować godziny pracy fabryk do światła dziennego. Jednak zdaniem Fundacji Republikańskiej i Stowarzyszenia KoLiber obecnie fabryki są oświetlane światłem sztucznym, a ważniejszą rolę z punktu widzenia gospodarki pełnią biura. One są co prawda oświetlane światłem dziennym, jednak zamykają się o 17. Zmiana czasu na zimowy im więc nie służy.
Z analizy wynikają też inne negatywne aspekty zmiany czasu. Zdaniem autorów są one odczuwalne w transporcie, bankowości elektronicznej, zachowaniach inwestorów giełdowych, ale też w innych dziedzinach gospodarki, bo przekładają się na wydajność pracy. Przesuwanie zegarków wyjątkowo ma też wpływać na zdrowie. Autorzy raportu powołali się m.in. na badania, z których wynika negatywny wpływ zmiany czasu na ryzyko zawału serca.
– Ciężko znaleźć powody, dla których zmiana czasu byłaby pożądana – mówił Kamil Rybikowski. Dlatego Fundacja Republikańska i Stowarzyszenie KoLiber twierdzą, że ze zmiany czasu należy zrezygnować, ale jeszcze nie w ten weekend. Uważają, że w Polsce lepiej sprawdziłby się czas letni, który na stałe powinien zostać wprowadzony wiosną przyszłego roku.