– Zabrali nawet bateryjki i resory – mówił dziennikarzom Bongani Mokoena, pracujący w rozgrabionym sklepie z częściami samochodowymi w Johannesburgu.
Policja poinformowała, że w trwających prawie tydzień rabunkach zginęły już 72 osoby. Ale nie zabito ich w starciach z oddziałami policji, lecz zostały zadeptane przez tłumy rabujące centra handlowe, zginęły przy wysadzaniu bankomatów lub w strzelaninach z innymi grupami rabusiów. Szpitale w Johannesburgu informują, że obecnie przyjmują trzy razy więcej rannych niż zwykle. Większość z nich pokaleczyła się (niektórzy bardzo ciężko), padając na posadzki centrów handlowych, usłanych odłamkami szkła z rozbitych szyb przemieszanych z rozsypaną mąką, cukrem i zalanych mlekiem.