Monarchie krytykowane za skandale

Skandale seksualne, marnotrawstwo funduszy publicznych. Coraz więcej Holendrów i Szwedów ma dość monarchii

Aktualizacja: 29.05.2011 12:45 Publikacja: 29.05.2011 01:01

Król Szwecji Karol XVI Gustaw

Król Szwecji Karol XVI Gustaw

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Król Szwecji Karol XVI Gustaw (na tronie od 1973 roku) znów wpadł w tarapaty. Zaledwie sześć miesięcy po publikacji książki szwedzkiego dziennikarza Thomasa Sjöberga „Karol Gustaw: monarcha wbrew sobie" na temat jego wizyt w klubach go-go oraz romansu z młodą prezenterką Camillą Henemark, media znów donoszą o jego seksualnych zabawach w lokalach należących do mafii.

19 maja szwedzka telewizja TV 4 wyświetliła reportaż o rodzinie królewskiej, w którym Al Capone sztokholmskiego półświatka Mille Markovic, była prawa ręka szwedzkiego króla porno Carla Serunga, opowiada, jak monarcha „dobrze się bawił w jego klubie". By udowodnić, że to nie tylko puste słowa, Markovic pokazuje zdjęcia, na których widać, jak 65-letni król uczestniczy w orgii w pomieszczeniu wyścielonym różowym pluszem.

– Zachowałem negatywy tych zdjęć na wszelki wypadek. Kiedy będzie trzeba, to je opublikuję – mówi Markovic, który w 1995 roku został skazany za próbę szantażu szwedzkiego tenisisty Björna Borga. Gangster dysponuje także nagraniami swoich rozmów z rodzina królewską, włącznie z małżonką króla Sylwią, którzy usilnie próbowali zatuszować sprawę, proponując mu pieniądze za milczenie.

Według szwedzkiego dziennikarza śledczego Nuri Kino „kontakty rodziny królewskiej ze szwedzkim półświatkiem ciągnęły się przez wiele lat". Dla wielu szwedzkich polityków to o jeden skandal za dużo. Dopiero niedawno wyszło na jaw, że ojciec królowej Sylwii, która jest Niemką, Walther Sommerlath, miał nazistowską przeszłość. Według mediów był członkiem NSDAP lub był z nią co najmniej powiązany.

Zieloni oraz lewica już zażądali abdykacji króla na rzecz jego córki, dziedziczki tronu, 33-letniej Wiktorii. Domagają się również, by premier Frederik Reinfeldt odbył „poważną rozmowę" z królem, który „wystawia kraj na pośmiewisko i staje się przez swoje wybryki podatny na szantaż". W końcu to monarcha – podkreślają – jest głową państwa.

Także zwykli Szwedzi są zmęczeni tą sytuacją. Jeszcze w 1996 roku 70 procent z nich uważało, że „monarchia jest dobra dla kraju". Według najnowszego sondażu dziś uważa tak tylko 46 proc. Aż 59 proc. popiera abdykację Karol Gustawa na rzecz Wiktorii. To, że monarchia staje się w Szwecji coraz mniej popularną ideą, świadczy także, iż liczba członków ruchów republikańskich wzrosła tam w ostatnich latach dwukrotnie.

– Wszędzie tam, gdzie funkcjonuje dziedziczna monarchia, ludzie zdają sobie sprawę z tego, że to przeżytek niepasujący do dzisiejszego świata – mówi „Rz" szwedzka antyrojalistka Helena Tolvhed. Wtóruje jej „król republikanów", lider partii The Republican Brytyjczyk Graham Smith, który poświęcił się walce z konstytucyjną monarchią w Europie.

– Król Szwecji to dobry przykład, jak świetnie dobrze urodzeni bawią się na nasz koszt. Dziękuję za taką tradycję. Mamy wiele republikańskich tradycji, na których możemy się opierać. Liczę na to, że za 10 – 15 lat monarchie w Europie przestaną istnieć – powiedział Smith w rozmowie z „Rz". Według niego to „głupkowaty cyrk, urządzany na rzecz kilku darmozjadów".

Zwolennicy monarchii są podobnymi argumentami oburzeni. Według nich ten system rządów to nieodłączny element historii i tradycji wielu europejskich państw. To, że część członków rodzin królewskich wywołuje skandale, nie świadczy jeszcze, iż sama monarchia jest zła. Monarchiści przypominają, że również demokratycznie wybrani politycy wplątują się w rozmaite afery.

– Monarcha to symbol, którego nie jest w stanie zastąpić żaden polityk. Nie utożsamia on bowiem tradycji narodu i państwa ze wszystkimi jego wadami i zaletami – powiedział „Rz" brytyjski historyk Martin Farr. – Nie zmieniajmy tego, co funkcjonuje od setek lat – przekonują monarchiści.

Przeciwnicy monarchii na potwierdzenie swych tez wskazują na ostatnie wydarzenia w innej monarchii konstytucyjnej – Holandii. Jeszcze do niedawna rodzina królewska, a w szczególności 73-letnia królowa Beatrycze cieszyła się olbrzymią popularnością. Holendrzy czule mówili o niej „rowerowa królowa", bo często wyjeżdżała z pałacu na rowerze, aby „być blisko swoich poddanych".

Potem jednak nastąpiła seria skandali, które poważnie zachwiały zaufaniem Holendrów do monarchii. Syn Beatrycze, książę Wilhelm-Aleksander, jako student słynął z picia piwa (nabył się przezwiska Książę Pils) i jazdy po pijanemu. Największy skandal wywołały jego zaręczyny z córką członka argentyńskiej junty, pracownika wojskowego reżimu. Książę bronił ojca swej narzeczonej Maximy. Napisał list otwarty, w którym nazwał polityczną działalność przyszłego teścia „niegroźną dla nikogo". To dodatkowo zepsuło jego wizerunek. W lutym 2002 r. Willem poślubił Maximę. Jej ojciec nie został jednak zaproszony na uroczystości ślubne. W 2009 roku małżeństwo znów znalazło się na czołówkach gazet, po tym jak w środku kryzysu ekonomicznego zainwestowali w wakacyjny resort w Mozambiku i kupili sobie hacjendę w Argentynie.

Holendrzy byli oburzeni. W końcu rodzina królewska utrzymuje się z pieniędzy podatników i nie powinna ich marnotrawić – argumentowali republikanie. Królowa Beatrycze otrzymuje rocznie 813 tys. euro, książę Wilhelm-Aleksander 241 tys., podobnie jak Maxima. I wszystko to zwolnione od podatków. Niektórzy holenderscy politycy chcieliby więc zamienić monarchię konstytucyjną w monarchię czysto reprezentacyjną, a królowej jej niewielkie przywileje polityczne. Wtedy państwo nie musiałoby jej dłużej utrzymywać. Już w październiku zeszłego roku lider antyislamskiej partii PVV Geert Wilders złożył odpowiedni wniosek w parlamencie. – Chcę, by monarcha został usunięty z rządu w chwili, gdy Wilhelm-Aleksander przejmie tron – podkreślił Wilders. Poparli go Zieloni, socjaliści, partia demokratyczna D66 oraz partia obrońców zwierząt.

Jak na razie premier Mark Rutte broni rodziny królewskiej. – Nie ma żadnego powodu, by królowa nie miałaby pozostać głową państwa – twierdzi Rutte.

Wilders nie zamierza się jednak poddawać. Najpóźniej w lipcu jego partia przedstawi w parlamencie projekt ustawy o usunięciu monarchii z życia publicznego i politycznego. Już teraz wiadomo, że może liczyć na poparcie ponad połowy Holendrów: 53 proc. jest za tym, by monarchia była czysto ceremonialna, a 66 proc. nie chce dłużej finansować rodziny królewskiej.

 

 

Społeczeństwo
Nowa Zelandia będzie uznawać tylko płeć biologiczną? Jest projekt ustawy
Społeczeństwo
Haiti chce od Francji zwrotu „okupu” sprzed ponad 200 lat. Chodzi o miliardy
Społeczeństwo
Przełom w walce z cukrzycą? Firma farmaceutyczna ogłosiła wyniki badań klinicznych
Społeczeństwo
Holandia chce deportować do Armenii 12-latka, który nigdy nie widział Armenii
Społeczeństwo
Kultura i imperializm. Rosyjscy twórcy wciąż mają dużo odbiorców w Ukrainie