Do tragedii doszło 23 maja 2018 roku przed komisariatem policji przy ul. Cmentarnej w Opolu. Policjanci zauważyli wtedy, jak 43-letni mężczyzna niszczy zaparkowany samochód. Jeden z funkcjonariuszy oddał cztery strzały. Przynajmniej jeden z nich trafił mężczyznę. Mimo akcji reanimacyjnej 43-latek zmarł. Z relacji rzecznika Komendy Głównej Policji wynikało, że to mężczyzna jako pierwszy oddał strzał. W trakcie oględzin miejsca zdarzenia zabezpieczono cztery łuski z broni funkcjonariusza. Nie znaleziono jednak metalowych kulek z broni 43-latka.
Jak informuje Onet, śledztwo w tej sprawie zostało umorzone ze względu na brak znamion przestępstwa. - Prowadzone ono było w kierunku ewentualnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza policji – powiedział Onetowi Tomasz Czułowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Czytaj także: Pościg i strzelanina w Bytomiu
Śledczy nie znaleźli dowodów na przekroczenie uprawnień przez policjanta, który śmiertelnie postrzelił mężczyznę, a jego postępowanie uznano za prawidłowe. – W tej sprawie były powoływane opinie biegłych, m.in. z zakresu medycyny sądowej, broni i balistyki – podkreślił Tomasz Czułowski. – Biegły wskazał na fakt, że replika broni, którą posługiwał się pokrzywdzony, była na tyle dokładnie odwzorowana, że nawet z bliskiej odległości trudno było odróżnić ją od autentycznej broni palnej. Ponadto wydawała podobny dźwięk przy wystrzale metalowych kulek. Jak stwierdził biegły, przy strzale z bliska, taka broń może stanowić zagrożenie dla zdrowia – dodał.