Protest w Hongkongu. Szturm na parlament

Protestujące osoby próbowały szturmować budynek parlamentu w rocznicę powrotu Hongkongu pod władzę Chin. W ruch poszły metalowe wózki i kije.

Aktualizacja: 01.07.2019 13:01 Publikacja: 01.07.2019 10:08

Foto: AFP

W ciągu ostatnich trzech tygodni ponad milion osób wyszło na ulice Hongkongu, by zademonstrować swój gniew i sprzeciw wobec działań Carrie Lam, wspieranej przez Pekin szefowej administracji Hongkongu. Mieszkańcy cieszącego się autonomią regionu sprzeciwiają się zawieszonym obecnie przepisom o ekstradycji, które - gdyby weszły w życie - umożliwiałyby sądzenie mieszkańców Hongkongu przed sądami poza autonomią, kontrolowanymi przez komunistyczne władze Chin.

Protesty rozpoczęły się już w poniedziałek rano. Policja użyła gazu pieprzowego, aby rozproszyć grupę demonstrantów - w większości ubranych na czarno, zamaskowanych studentów.

Około 100 funkcjonariuszy stało za szklaną ścianą lokalnego parlamentu. Protestujący próbowali sforsować ścianę używając metalowego wózka. Funkcjonariusze na szybie nakleili czerwony plakat, na którym pojawiło się ostrzeżenie. Policja zapowiedziała, że może użyć siły.

- W ciągu ostatnich kilku lat ludzie stali się coraz bardziej aktywni, ponieważ odkryli, że pokojowy sposób nie działa - powiedział 24-letni Chen. 

Tysiące osób zaczęło gromadzić się w parku Wiktorii, gdzie rozpocznie się coroczna manifestacja. W tym roku organizatorzy spodziewają się większej niż zazwyczaj frekwencji. 

Protestujące osoby sparaliżowały część miasta. Ulice zablokowano m.in. metalowymi barierkami. 

Społeczeństwo
Nowa Zelandia będzie uznawać tylko płeć biologiczną? Jest projekt ustawy
Społeczeństwo
Haiti chce od Francji zwrotu „okupu” sprzed ponad 200 lat. Chodzi o miliardy
Społeczeństwo
Przełom w walce z cukrzycą? Firma farmaceutyczna ogłosiła wyniki badań klinicznych
Społeczeństwo
Holandia chce deportować do Armenii 12-latka, który nigdy nie widział Armenii
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Społeczeństwo
Kultura i imperializm. Rosyjscy twórcy wciąż mają dużo odbiorców w Ukrainie