Społeczne grupy nacisku powstają w internecie jak grzyby po deszczu. Walczą z nieuczciwymi pracodawcami, krzywdzącymi przepisami prawa, a także z kiepskim jedzeniem w szpitalach. I przynosi to efekty.
Pan Krzysztof w ostatnich latach trzy razy leżał w Wojskowym Instytucie Medycznym przy ul. Szaserów w Warszawie, ostatni raz kilka tygodni temu.
– Zauważyłem, że jedzenie się poprawiło. Jest smaczniejsze, lepiej doprawione. Kiedyś pacjenci często oddawali nietknięte posiłki, bo nie nadawały się do jedzenia – opowiada.
Klinika do niedawna była placówką, która pod względem kulinarnym cieszyła się wyjątkowo złą sławą. Powoli się to zmienia.
„Szpital przy Szaserów naprawdę wziął się za porządne żywienie pacjentów. I tak trzymać!" – czytamy na facebookowym profilu „Posiłki w szpitalach", na którym internauci zamieszczają zdjęcia szpitalnego menu. Strona, powstała kilka miesięcy temu, ma już 64 tys. polubień. Jej autor jest przekonany, iż to on przyczynił się do tego, że jedzenie w szpitalach powoli się poprawia.
– Są placówki, które reagują na nasz nacisk i serwują posiłki godne pacjenta. Widać to po zdjęciach, jakie do nas wysyłają – mówi Tomasz Krzemiński, założyciel fanpage'a.
Pasztet musi być
Przeglądając fotografie w internecie, da się zauważyć, że w szpitalnym menu dominują salceson, pasztet, parówki i suchy chleb. Warzyw i owoców zwykle brak. Posiłki, chociaż powinny być dopasowane do konkretnego pacjenta, podawane są na chybił trafił. Matki karmiące dostają tłuste wędliny, bezzębne niemowlaki – kawał mięsa, pacjenci okulistyki – kleiki.
Zdaniem Krzemińskiego obecnie wśród źle żywiących szpitali prym wiedzie placówka przy ul. Banacha w Warszawie.
– Mam wrażenie, że tamtejszy dietetyk kpi sobie z pacjentów. W menu rządzą biały chleb i pasztetopodobna masa podawana na przemian ze zmielonymi resztkami mięsa przypominającym parówki – opowiada.