Filozof nie musi być z lewicy

- Zdaniem wielu Francuzów filozof i myśliciel musi być człowiekiem lewicy, kimś, kto nie może głosować na nikogo innego niż na kandydata socjalistów - mówi Grzegorz Dobiecki, dziennikarz, publicysta, korespondent polskich mediów we Francji

Aktualizacja: 11.11.2015 20:36 Publikacja: 11.11.2015 20:25

Od lewej: Jean-Paul Sartre, André Glucksmann, Raymond Aron. Paryż, 20 czerwca 1979 rok

Od lewej: Jean-Paul Sartre, André Glucksmann, Raymond Aron. Paryż, 20 czerwca 1979 rok

Foto: AFP

Rzeczpospolita: Przedwczoraj zmarł André Glucksmann, francuski filozof i intelektualista. Pan znał go osobiście, tłumaczył pan jego teksty, które publikowała „Rzeczpospolita". Jakim był człowiekiem?

Grzegorz Dobiecki: Jego charakter był wypisany na twarzy. A miał piękną twarz – uczciwego człowieka. Trudno było nie ulec jego urokowi osobistemu, ale nie wykorzystywał tego, jak to robi we Francji paru innych filozofów, na sposób celebrycki. Jego się słuchało i chciało mu się wierzyć. Składał dowody uczciwości poprzez wierność podstawowemu kryterium, które przyjął – obronie prześladowanych i uciskanych.

Bez żadnych wyjątków?

W jego postępowaniu nie było założeń, które znamy z polityki – są dyktatorzy i dranie, ale część poprzemy, bo to „nasi" dranie. U Glucksmanna totalitaryzm był nie do przyjęcia w jakiejkolwiek postaci i geopolityka nie miała tu znaczenia. Totalitaryzm był dla niego głównym wrogiem, któremu należało wypowiedzieć wojnę bez kompromisów.

To dlatego nazywano go filozofem antytotalitarnym?

To był główny powód, dla którego zabierał głos publicznie. Glucksmanna nie było w programach telewizyjnych u boku gwiazd estrady. Jeśli wybierał się do Czeczenii, to nie po to, by go tam sfilmowały kamery. W wielu przypadkach dopiero po czasie dowiadywaliśmy się, że tam był.

Wspierał też „Solidarność" w czasach PRL...

Ale to go nie wyróżniało, bo wtedy mnóstwo ludzi we Francji wspierało „Solidarność". Podjął za to dużo trudniejszą walkę o świadomość swoich rodaków, wspierając Czeczenów, już wtedy przeciwstawiając się Putinowi. To nie była sprawa, o której francuskie media mówiły z ochotą, także ze względów geopolitycznych. Glucksmann przyjaźnił się z Anną Politkowską, zamordowaną rosyjską dziennikarką, która zajmowała się tematem wojen w Czeczenii. Widziałem się z nim w dniu śmierci Politkowskiej, kiedy ludzie spontanicznie przyjechali protestować przed ambasadę rosyjską w Paryżu. A to nie była demonstracja, którą by pokazywała francuska telewizja.

W młodości Glucksmann był związany z francuską lewicą, brał udział w protestach w maju 1968 r. Kiedy wysiadł z „lewicowego tramwaju"?

Jego pierwsza publiczna deklaracja poparcia dotyczyła Wietnamczyków, którzy w latach 70. uciekali z Wietnamu przed komunizmem. Wtedy jednoznacznie wyparł się poglądów, o które mógł być posądzany z uwagi na doświadczenia maja 1968 r. Bronił tych poglądów jako doświadczeń młodości, ale wszelkich związków i sympatii lewackich szybko się wyparł. Chociaż mówił o sobie, że jest człowiekiem lewicy. Dochowywał wierności temu, w co wierzył. W 2007 r. poparł Nicolasa Sarkozy'ego, co wielu ludzi we Francji miało mu za złe.

Dlaczego?

Zdaniem wielu Francuzów filozof i myśliciel musi być człowiekiem lewicy, kimś, kto nie może głosować na nikogo innego niż na kandydata socjalistów. Na te zarzuty Glucksmann odparł, że Ségolene Royal, ówczesna kandydatka lewicy na prezydenta, to nie jego kandydatka i poprze osobę, której ufa bardziej. To poparcie nie trwało długo, Glucksmann nie mógł darować Sarkozy'emu sympatii okazywanej Putinowi. Pozbawiał Francuzów przekonania, że filozof musi być z lewicy. Pokazywał, że wzniosła i szlachetna myśl nie musi być związana z lewicą, że lewica nie ma monopolu na szlachetność.

Społeczeństwo
Pod młotek trafią „najlepsze skrzypce epoki”. 300-letni instrument pobije rekord?
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Społeczeństwo
Zamach bombowy w Moskwie. Zginął symbol donieckiego bandytyzmu
Społeczeństwo
Kanadyjczycy gwiżdżą w czasie hymnu USA po nałożeniu na ich kraj ceł przez Trumpa
Społeczeństwo
Ilu Polaków może deportować administracja Trumpa? Tysiące nazwisk na liście
Społeczeństwo
Sondaż Pew: Polak to wciąż katolik. Laicyzacja w Polsce następuje powoli