Założenie Sądu Najwyższego, że wymagalność roszczenia o zapłatę zachowku trzeba ustalać w odniesieniu do konkretnego przypadku i uwzględniać słuszny interes uprawnionego, jest nietrafne – takie stanowisko zajął Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z 24 lipca 2014 r. (sygn. akt VI ACa 1687/13).
Przypomnijmy, że zgodnie z obecnym brzmieniem art. 1007 kodeksu cywilnego roszczenie o zachowek przedawnia się z upływem pięciu lat od ogłoszenia testamentu . Do 23 października 2011 r., czyli do wejścia w życie nowelizacji kodeksu cywilnego z 18 marca 2011 r., termin ten wynosił trzy lata. Nowy, pięcioletni termin stosuje się jednak do roszczeń powstałych przed 23 października 2011 r. jeśli trzyletni termin przedawnienia nie upłynął jeszcze w dniu 23 października 2011 r.
Jednak 17 września 2010 r. przed Sądem Najwyższym zapadł wyrok (sygn. akt II CSK 178/10), z którego wynikało, że jeśli uprawniony do zachowku nie wie o swoim prawie do udziału w schedzie, bieg przedawnienia roszczenia o zachowek nie rozpocznie się.
Stary testament
Na taką okoliczność powołał się Leszek O., gdy w 2012 r. zażądał od swojej siostry Ewy B. 125 tys. zł z tytułu zachowku po matce zmarłej w 1967 r. W testamencie matki ogłoszonym w 1968 r. Ewa B. została powołana do całości spadku. W jego skład wchodził przede wszystkim udział matki w małżeńskim majątku, czyli połowa domu. Uwzględnienie w testamencie wyłącznie córki miało być wyrazem wdzięczności za to, że opiekowała się matką w kilkuletniej, ciężkiej chorobie. O pominięciu w testamencie syn Leszek wiedział, bo matka poinformowała go o tym przed śmiercią. Miała mu też obiecać, że druga część domu, ta po ojcu, przypadnie jemu.
Leszek O. wyprowadził się z rodzinnego domu jeszcze w 1952 r. Ewa B. mieszka tam do dziś - razem z mężem sporo zainwestowali w remont i modernizację budynku. Do śmierci w 1977 r. dom zajmował także drugi współwłaściciel - ojciec.