Europejskie samorządy bardzo ucierpiały na kryzysie finansowym. A przy niewielkich środkach zastanawiają się, na co wydawać je w pierwszej kolejności, a na czym można jeszcze oszczędzić oraz i czy państwo powinno wspierać najsłabszych czy najzaradniejszych. – Ponadto z powodu zwiększonego wykorzystania unijnych funduszy samorządy są coraz aktywniejsze na rynkach finansowych i coraz bardziej się zadłużają – podkreślał prof. Leszek Patrzałek z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
W piątek o finansowaniu rozwoju lokalnego dyskutowali uczestnicy VI Forum Samorządowego w Szczecinie, które w tym roku ma międzynarodowy charakter. Patronat nad nim ma „Rzeczpospolita”.
Polski system finansowania samorządów opiera się zwłaszcza w miastach na udziale w podatkach PIT i CIT, więc promuje aktywne pozyskiwanie inwestycji. Ale równocześnie premiuje słabe jednostki, które dostają większe subwencje z budżetu, a także korzystają z mechanizmu wyrównawczego. Tak zwane janosikowe, czyli system zabierania bogatszym samorządom, a dawanie biednym, zostało jednak w tym roku zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego przez województwo mazowieckie – o czym jako pierwsza pisała „Rz”. Co wybierają inne państwa? Najczęściej też wsparcie najsłabszych, choć wyłom w tym sposobie myślenia zrobiła Brandenburgia.
– Do roku 2007 w Europie była dobra koniunktura, duże wpływy z podatków. Kryzys pokazał jednak, że przy zmniejszonych wpływach z podatków gminy niemające u siebie rozwiniętego przemysłu są zdane wyłącznie na subwencje. Choć wiszą na kroplówce państwa, to i tak trudno im zrealizować konstytucyjne zadania – mówił Dierk Homeyer, deputowany do Landtagu Brandenburgii. W Niemczech wspomaga je fundusz wyrównywania dochodów, podobny do naszego tzw. janosikowego. Ale Brandenburgia zbudowała drugi system, który premiuje 15 najsprawniejszych samorządów w landzie, zarówno miejskich, jak i wiejskich.
– Wcześniej stosowaliśmy metodę konewki, czyli wspieraliśmy jako land wszystkich, ale nie było to efektywne. Od 2004 r. wzmacniamy silnych, którzy tworzą centra wzrostu promieniujące także na swoich sąsiadów. Samorządy zamiast pokazywać, jak są biedne, by dostać pomoc, muszą pokazać silne strony i pomysły na rozwój – mówił Homeyer. Dodał, że na początku pomysł budził sprzeciwy, ale teraz jest doceniany, bo zmienił mentalność w landzie. Roczny budżet na wsparcie lokomotyw rozwoju to 500 mln euro pochodzące m.in. z budżetu landu i unijnych funduszy. W tym roku deputowani zdecydują, czy do obecnej piętnastki dołączyć kolejne samorządy.