W związku ze zbliżającą się kampanią wyborczą do parlamentu, można się spodziewać wielu manifestacji, pikiet i kontrdemonstracji. I chociaż wójt (burmistrz, prezydent miasta) co do zasady może wydać zakaz takich zgromadzeń, to w praktyce może się to okazać nieskuteczne. Sądy bardzo rygorystycznie oceniają podane przez gminę powody zakazu. Z orzecznictwa wynika, że organ nie może formułować tylko teoretycznych zagrożeń, które mogą wyniknąć z przeprowadzenia demonstracji. Musi on wskazać konkretne powody, które jego zdaniem uzasadniają podjętą decyzję. Jest to bardzo trudne, gdyż orzecznictwo sądowe – w okresie obowiązywania regulacji - co jakiś czas wydłuża listę przyczyn, które nie mogą stanowić podstawy ograniczenia wolności zgromadzeń. Ta jest wartością konstytucyjną. Dlatego przypadki jej ograniczania są wyjątkiem od zasady. Ustawa z 5 lipca 1990 r. – Prawo o zgromadzeniach (dalej: upz) przewiduje w art. 8, że wójt (burmistrz, prezydent miasta) zakazuje przeprowadzenia manifestacji, jeżeli jej cel lub przebieg sprzeciwia się powyższej regulacji lub narusza przepisy ustaw karnych lub gdy może ona zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach.