Do końca sierpnia rząd powinien ujawnić swoje plany budżetowe na przyszły rok. Jeśli nie przewidzi w nich podwyżek dla zatrudnionych w sferze budżetowej, związkowcy grożą protestami we wrześniu. Domagają się 12-proc. wzrostu pensji, ale też reformy systemu wynagradzania, bo obecny jest niesprawiedliwy. Rozwarstwienie płac jest zbyt duże.
– Jesteśmy po rozmowach z Forum Związków Zawodowych. Na przyszły tydzień jestem umówiony z Solidarnością. Możliwe są masowe protesty w Warszawie i miastach wojewódzkich – zapowiada Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ.
Czytaj także: Rada Dialogu Społecznego - nie wszyscy dostaną podwyżki z przyszłorocznego budżetu
Choć w 2020 r. podwyżki dostali m.in. nauczyciele i funkcjonariusze służb mundurowych, a płace w służbie cywilnej w porównaniu z 2019 r. wzrosły nominalnie o 7,4 proc., to związkowcy podkreślają, że siła nabywcza płac od lat spada. Według ich wyliczeń realne wynagrodzenia w budżetówce spadły o 12 proc., a średnia płaca jest o 900 zł niższa od średniej płacy w Polsce.
– Przecież sfera budżetowa to najczęściej osoby z wyższym wykształceniem. W zeszłym roku zamrożono nam premie i nagrody, a np. pracownikom cywilnym wojska zaproponowano obniżenie funduszu płac o 3 proc. – podkreśla Andrzej Radzikowski.