Kolej popełniła błędy, które spowodowały katastrofę w Bratoszewicach – uważa Jacek Kędzierski, adwokat

Kolej popełniła błędy, które spowodowały katastrofę w Bratoszewicach – replikuje Jacek Kędzierski, adwokat

Aktualizacja: 06.09.2012 09:26 Publikacja: 06.09.2012 09:22

W odpowiedzi na mój tekst z 7 sierpnia (Bratoszewice: to kolej odpowiada za tragedię), w którym starałem się ustalić przyczyny tragedii, rzecznik PKP PLK SA pan Krzysztof Łańcucki włączył się w chór wyśpiewujący: „To tylko kierowca był nietrzeźwy" (Wyrok w sprawie przejazdu).

Powtórzę jeszcze raz, że stan faktyczny w dużej mierze konstruowałem z relacji telewizyjnych, w których pokazywano na przejeździe krzyż św. Andrzeja z sygnalizacją, a pod nią tabliczkę z napisem: „Sygnalizacja nieczynna". Rzecznik twierdzi, że te urządzenia są dopiero budowane... Ja twierdzę, że są tylko niepodłączone. Wszelkie okoliczności faktyczne przemawiały za tym, aby już od reaktywowania ruchu pasażerskiego przejazd kolejowy w Bratoszewicach był przejazdem kat. C. I tylko formalnie tej kategorii nie miał.  Nie nadano mu jej, uznając, że może to nastąpić z chwilą uruchomienia sygnalizacji, w  bliżej nieokreślonej przyszłości. O nadaniu tej kategorii nie powinno decydować to, czy przyszła już dostawa czujników i zostały one zainstalowane, ale rzeczywisty stan na przejeździe. Mam sobie do zarzucenia tylko to, że nie wskazałem współwinnego z PKP PLK SA, jako że to wspólna komisja Powiatowego Zarządu Dróg w Zgierzu i Zakładu Linii Kolejowych w Łodzi przejazdowi w Bratoszewicach nadała kategorię D. To niuans, ale  może PKP poprawi to nastrój, że nie tylko one są winne.

Dalej rzecznik stwierdza, przywołując przepisy ruchu drogowego, że  „przejazd to skrzyżowanie z absolutnym pierwszeństwem przysługującym pociągowi i to nie jest przywilej, lecz konieczność: droga hamowania pociągu wynosi nawet kilometr i więcej". To nieprawda. Jeżeli przejazd nie jest prawidłowo oznakowany z powodu awarii  sygnalizacji albo jej niepodłączenia, maszynista ma  obowiązek zachowania takiej prędkości pozwalającej zatrzymać pociąg przed pojazdem samochodowym.

Dalej rzecznik twierdzi, że w ciągu najbliższych miesięcy ruch istotnie wzrośnie za sprawą rozwoju Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej, co ma dać podstawy do zakwalifikowania przejazdu do kategorii C. Wydaje mi się, że jako jednotorowa ma ograniczone możliwości. Rozwój ŁKA nieznacznie zwiększy natężenie ruchu kolejowego, który przecież sam nie decyduje o zasadności nadania przejazdowi kategorii C. O kategorii przejazdu decyduje nie tylko iloczyn ruchu na przejeździe, lecz także widoczność. Jeżeli jest słaba, to wskaźnik natężenia ruchu nie musi przekraczać 20 tys.

Nie ma racji rzecznik PKP, twierdząc, że zakwalifikowanie przejazdu w Bratoszewicach do kategorii C to pieśń przyszłości. Zgadzam się natomiast, że „kategoria przejazdu nie zależy od poglądu pana mecenasa ani od tego, co kolej uważa". To obiektywny fakt potwierdzony dokumentami. Rzecz w tym, że obiektywnie jest  to przejazd kategorii C, z tym że nie zostało to potwierdzone dokumentem, czyli uchwałą tego kolejowo-drogowego gremium. Formalnie przejazd w Bratoszewicach ma zatem kategorię D, co naraża jego użytkowników na niebezpieczeństwo utraty życia. Kategoria C powinna być przyznana już w chwili reaktywacji linii kolejowej Zgierz – Łowicz zwszystkimi tego konsekwencjami. Wymusiłoby to, jako że sygnalizacja  nie była uruchomiona, ograniczanie przez pociągi prędkości...

I jeżeli ktoś przeprowadził błędne rozumowanie, to nie ja, ale gremium decydujące o nadaniu przejazdowi w Bratoszewicach kategorii D zamiast C.

Autor jest  adwokatem z Łodzi

W odpowiedzi na mój tekst z 7 sierpnia (Bratoszewice: to kolej odpowiada za tragedię), w którym starałem się ustalić przyczyny tragedii, rzecznik PKP PLK SA pan Krzysztof Łańcucki włączył się w chór wyśpiewujący: „To tylko kierowca był nietrzeźwy" (Wyrok w sprawie przejazdu).

Powtórzę jeszcze raz, że stan faktyczny w dużej mierze konstruowałem z relacji telewizyjnych, w których pokazywano na przejeździe krzyż św. Andrzeja z sygnalizacją, a pod nią tabliczkę z napisem: „Sygnalizacja nieczynna". Rzecznik twierdzi, że te urządzenia są dopiero budowane... Ja twierdzę, że są tylko niepodłączone. Wszelkie okoliczności faktyczne przemawiały za tym, aby już od reaktywowania ruchu pasażerskiego przejazd kolejowy w Bratoszewicach był przejazdem kat. C. I tylko formalnie tej kategorii nie miał.  Nie nadano mu jej, uznając, że może to nastąpić z chwilą uruchomienia sygnalizacji, w  bliżej nieokreślonej przyszłości. O nadaniu tej kategorii nie powinno decydować to, czy przyszła już dostawa czujników i zostały one zainstalowane, ale rzeczywisty stan na przejeździe. Mam sobie do zarzucenia tylko to, że nie wskazałem współwinnego z PKP PLK SA, jako że to wspólna komisja Powiatowego Zarządu Dróg w Zgierzu i Zakładu Linii Kolejowych w Łodzi przejazdowi w Bratoszewicach nadała kategorię D. To niuans, ale  może PKP poprawi to nastrój, że nie tylko one są winne.

Sądy i trybunały
Czego brakuje w planie Adama Bodnara na neosędziów? Prawnicy oceniają reformę
Sądy i trybunały
Będzie nowa ustawa o Sądzie Najwyższym. Ujawniamy plany reformy
Matura i egzamin ósmoklasisty
Jakie warunki trzeba spełnić, aby zdać maturę 2025?
Sądy i trybunały
Sędzia Waldemar Żurek pozwał Polskę. Chce miliona złotych
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Prawo rodzinne
Resort Bodnara chce dać więcej czasu rozwodnikom. Szykuje zmianę w prawie