- Byliśmy o krok od katastrofy. Powiedzieć, że ta sprawa brzydko wygląda i brzydko pachnie to nic nie powiedzieć - mówił w poniedziałek na konferencji prasowej w Łodzi senator Kwiatkowski, były szef Najwyższej Izby Kontroli.
Kwiatkowski: komisja KRS miała sprawdzać najbardziej wrażliwe dane
Spotkanie senatora z dziennikarzami relacjonują TVN24 i RMF24. Kwiatkowski miał na nim poinformować, że sędzia Szmydt trafił do KRS w 2018 r. "po stanowisku ministra Piebiaka", który nadzorował przejście sędziego Szmydta, "dekretując pisma jako pilne". Wówczas w Krajowej Radzie Sądownictwa, pojawił się pomysł powołania w KRS zespołu ds. ochrony danych osobowych, którego członkowie mieli mieć dostęp do danych osobowych wszystkich sędziów.
Czytaj więcej
Zatrudniłem Tomasza Szmydta w biurze KRS idąc za sugestią ówczesnego wiceministra sprawiedliwości. Okazał się mało pracowity. I nie do końca znał się na kwestiach, za które odpowiadał w biurze Rady - mówi "Rz" Leszek Mazur, przewodniczący KRS w latach 2018-2021.
- Specjalna komisja miała jeździć i sprawdzać najbardziej wrażliwe dane w sądach wojskowych i powszechnych w całej Polsce i to wbrew wcześniejszej opinii prawnej, która uznała to za niedopuszczalne. Opinię prawną wspierającą ten pomysł wydał właśnie sędzia Tomasz Sz. jako dyrektor departamentu prawnego KRS — twierdzi senator.
Jak dodał, w ideę powołania komisji mieli być zaangażowani także inni sędziowie znani z afery hejterskiej: Maciej Nawacki i Dariusz Drajewicz.