Wiesław Kozielewicz: Uważam, że w sądach może się pojawić więcej Szmydtów

Orzekając w sprawach dyscyplinarnych, widziałem najciemniejszą stronę życia zawodowego i prywatnego sędziów. Nie mogę wykluczyć, że w sądach jest więcej takich postaci jak Tomasz Szmydt. Uważam, że mogą się pojawiać – mówi „Rz” prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN Wiesław Kozielewicz.

Aktualizacja: 13.05.2024 07:06 Publikacja: 13.05.2024 04:30

Sędzia SN Wiesław Kozielewicz

Sędzia SN Wiesław Kozielewicz

Foto: PAP/Albert Zawada

Doświadczony polski sędzia Tomasz Szmydt zasiada przy stole w białoruskiej agencji prasowej i przed kamerami prosi reżim Łukaszenki o azyl. Co pan – jako prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN – pomyślał, kiedy ujrzał pan ten obrazek?

Pomyślałem o tym, że niektóre struktury polskiego państwa są słabe. Poza tym było mi i nadal jest mi wstyd, że polski sędzia, który zasiadał za stołem sędziowskim, orzekał w imieniu RP, prosi o azyl polityczny w innym kraju. W historii polskiego sądownictwa nie było takiej sytuacji ani w okresie II RP, ani nawet w PRL.

W sprawie sędziego Szmydta to nie sądownictwo zawiodło, a służby kontrwywiadu” – twierdzi pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. Czy zgadza się pan z tą opinią?

To jest daleko idące uogólnienie. Oczywiście zawiodły niektóre organy państwa, takie jak kontrwywiad. Warto jednak poszukać głębiej. Moim zdaniem główną winę ponoszą dwa czynniki. Pierwszym z nich jest znaczące obniżenie standardów etycznych wśród sędziów i prokuratorów, które obserwuję od końca lat 90. Wystarczy sięgnąć do informacji w mediach, gdzie niejednokrotnie przecież opisywano wysoce naganne zachowania sędziów. Drugim czynnikiem, który doprowadził do tej sytuacji, jest istniejąca w Polsce, i to od wieków, głęboka nieufność społeczeństwa do struktur własnego państwa, w tym także do służb specjalnych, co między innymi utrudnia wprowadzenie wobec sędziów procedury sprawdzającej, wymaganej przy dostępie do informacji niejawnych.

Czytaj więcej

Polski sędzia prosi o azyl na Białorusi. Sikorski "w szoku". "W jakiej drużynie jest PiS?"

Co zatem należy zmienić?

Widzę dwa rozwiązania. Należy wprowadzić procedurę sprawdzającą kandydatów na sędziów. Mogłaby to być ścieżka podobna na przykład do tej, którą przechodzą członkowie zarządów spółek Skarbu Państwa. Bez uzyskania decyzji pozytywnej nie można byłoby zostać sędzią. To postępowanie powinno zostać wdrożone wobec kandydata, który uzyskał już rekomendację KRS, lecz przed przedstawieniem kandydatury prezydentowi. Wydaje się też, że należy wprowadzić tzw. procedurę sprawdzającą w tym zakresie wobec sędziów już orzekających. Nie jest to jednak łatwe, spotka się z dużym oporem, skargami do ETPC i zarzutami, że to służby specjalne będą ustalać składy sędziowskie. Uważam, że należałoby spośród wszystkich sędziów wylosować na przykład 20–30 proc. i za ich zgodą poddać ich procedurze sprawdzającej w aspekcie dostępu do informacji niejawnych. Tylko sędziowie, którzy pozytywnie przeszliby taką procedurę, mogliby orzekać w sprawach, w których są materiały opatrzone klauzulami: poufne, zastrzeżone, tajne i ściśle tajne. Jestem natomiast przeciwnikiem obligatoryjnego „sprawdzania” w tym trybie wszystkich sędziów aktualnie orzekających w Polsce.

Czyli proponuje pan przywrócenie postępowań sprawdzających wobec sędziów?

Proponuję częściowe przywrócenie tych postępowań.

Niektórzy sędziowie widzą potrzebę wprowadzenia odpowiednich szkoleń dla sędziów informujących o zagrożeniach związanych z działaniami wywiadu. Czy podziela pan tę potrzebę?

Ostatni raz w tego rodzaju szkoleniu uczestniczyłem jakieś trzy lata temu. Przeprowadza je ABW na prośbę prezesa danego sądu. Uważam, że to jest dobry kierunek i szkolenia takie powinni przechodzić wszyscy sędziowie. Nie może to jednak być obligatoryjne. Udział w takich szkoleniach powinien być dobrowolny.

Czytaj więcej

Sędziowie mają łatwy dostęp do tajnych informacji. Siemoniak chce to zmienić

Czy widzi pan potrzebę lepszego nadzoru albo opieki polskich służb nad wymiarem sprawiedliwości?

Zadał pan bardzo trudne pytanie. O tę kwestię toczył się bowiem spór na początku lat 90., kiedy to podjęto decyzję o zmianie w zakresie zainteresowania się sądami i sędziami przez służby specjalne, w porównaniu z praktyką okresu PRL. Czy widzę potrzebę zmiany w tym zakresie? Widzę potrzebę tego, żeby wszystkie struktury państwa wykonywały swoje zadania właściwie. W aktualnym stanie prawnym nie ma przecież przeszkód do prowadzenia wobec sędziego, w uzasadniających to przypadkach, np. kontroli operacyjnej czy operacji specjalnej tzw. pozorowanego wręczenia korzyści majątkowej.

Jakie struktury ma pan na myśli?

Gdyby struktury polskiego państwa na różnym poziomie działały dobrze, to nie musielibyśmy rozmawiać dzisiaj o Tomaszu Szmydtcie. Nie będę jednak wytykał palcami, o które struktury mi chodzi.

Czy w polskim wymiarze sprawiedliwości jest więcej Szmydtów, sędziów, czy prokuratorów współpracujących z obcymi wywiadami?

W sprawach dyscyplinarnych sędziów orzekam już 26 lat. Widziałem różne zachowania sędziów, za które ponosili odpowiedzialność dyscyplinarną, jak też odpowiedzialność karną. W latach 2001–2016 skazano pięciu sędziów za przestępstwo łapownictwa. W ostatnim ćwierćwieczu kilkudziesięciu sędziów zostało w trybie dyscyplinarnym usuniętych ze służby. Widziałem, orzekając w sprawach dyscyplinarnych, najciemniejszą stronę życia zawodowego i prywatnego sędziów. Na podstawie moich obserwacji nie mogę wykluczyć, że w polskich sądach jest więcej takich postaci jak sędzia Tomasz Szmydt. Uważam, że mogą się pojawiać.

Czytaj więcej

Prokuratura stawia zarzuty byłemu sędziemu Szmydtowi. Grozi mu dożywocie

A czy wyobraża sobie pan, że w Sądzie Najwyższym mogłaby być taka osoba jak Tomasz Szmydt?

Myślę, że mam dużą wyobraźnię, ale w tym przypadku tak daleko ona nie sięga. Nie wierzę, że w Sądzie Najwyższym mogłaby być taka osoba.

Czy przez 41 lat pracy jako sędzia zetknął się pan bezpośrednio z działaniami wywiadowczymi? Czy miał pan składane jakieś propozycje albo wysuwane były jakieś sugestie?

Nie, nigdy nie miałem składanych takich propozycji i nigdy nie słyszałem o takich przypadkach wśród znajomych mi sędziów. Nie mogę wykluczyć jednak, że w okresie PRL byłem poddawany inwigilacji służb specjalnych, tak jak pozostali sędziowie orzekający w sądach w tamtym okresie, a to z uwagi na istniejący wówczas model funkcjonowania służb specjalnych i ich „zainteresowań”. Ale to coś zupełnie innego.

Autorytet polskiego sądownictwa został w ostatnich latach mocno nadszarpnięty. Czy po sprawie sędziego Szmydta będzie jeszcze „co zbierać”?

W tej sprawie jak w soczewce skupiają się wszystkie wadliwości i niedoskonałości polskiego wymiaru sprawiedliwości. Chodzi m.in. o wadliwości związane z procedurami nominacyjnymi sędziów i to za wszystkich prezydentów po 1990 r. Cała droga sędziowska Tomasza Szmydta przebiegała przecież w III RP, od studiów, aplikacji, po kolejne nominacje i awanse. Ten sędzia działał w sądownictwie funkcjonującym według ustaw uchwalonych przez polski parlament. To polscy politycy reformują wymiar sprawiedliwości od ponad 30 lat. I to polscy politycy są współwinni tej sytuacji.

Czytaj więcej

Sędzia poza kontrolą służb. Jak Tomasz Szmydt wyjechał z Polski?

Na zaufanie obywateli do sądownictwa negatywnie wpływa też kwestia stosowania w Polsce systemu szpiegowskiego Pegasus. Niektórzy sędziowie przyznali, że mogli nieświadomie wydać zgodę na jego zastosowanie. Czy pan wyraził kiedykolwiek zgodę na stosowanie tego narzędzia przez służby?

Do lutego 2016 r. we wniosku o zastosowanie kontroli operacyjnej był wymóg wskazania środka technicznego, przy użyciu którego kontrola ta miała być dokonana. Ustawodawca zlikwidował jednak ten przepis. Sędzia obecnie jedynie wyraża zgodę lub odmawia wyrażenia zgody na kontrolę określonych strumieni informacyjnych lub danych. Jakim środkiem technicznym zostanie to przeprowadzone, to już jest decyzja pionów techniki operacyjnej określonej służby. Mamy rozmaitość takich środków, np. mikrofon kierunkowy, różnorakie kamery, podsłuch elektroniczny, urządzenia do podsłuchu technicznego środków łączności przewodowej i radiowej, urządzenia wykorzystujące promieniowanie podczerwone.

Jednak o istnieniu Pegasusa i o możliwym używaniu go przez polskie służby wiadomo od kilku lat. Czy nie nabrał pan nigdy podejrzeń, że w danej sprawie może chodzić o kontrolę operacyjną przy użyciu właśnie Pegasusa?

Powtarzam, od 2016 r. sędziowie nie mają wiedzy, jakiego dokładnie środka technicznego będą używały służby w ramach kontroli operacyjnej, ustawa tego nie wymaga. O tym decydują służby specjalne, a nie sędzia. W okresie przed lutym 2016 r. dyskutowano, co oznacza ustawowe pojęcie ,,środek techniczny umożliwiający uzyskiwanie w sposób niejawny informacji i dowodów oraz ich utrwalanie”. W 2013 r. napisałem na ten temat artykuł. Wówczas proponowałem, aby za taki środek uznać niepowodujące zagrożenia dla zdrowia człowieka urządzenie, które ze względu na swoją konstrukcję umożliwia uzyskiwanie w sposób niejawny informacji o dowodach oraz ich utrwalanie.

Czyli istnieje możliwość, że po 2016 r. wydał pan zgodę na kontrolę operacyjną przeprowadzoną przy użyciu Pegasusa, nawet o tym nie wiedząc?

Nie ma wymogów informowania o używanym środku technicznym, więc jest możliwe, że kontrole operacyjne, na które wyraziłem zgodę, były realizowane przy użyciu Pegasusa.

Czy jako sędzia dopytywał pan służby, jakim narzędziem będą prowadzić inwigilację?

Nie. Jako sędziego interesuje mnie, czy jest odpowiednia podstawa do inwigilacji danej osoby w formie kontroli operacyjnej, a zatem np. czy chodzi o przestępstwo, które uprawnia do zarządzenia takiej kontroli, czy nie da się uzyskać dowodów w innym trybie, czy podejmowano, a jeżeli tak, to jakie działania, aby takie dowody zgromadzić, czy wniosek o kontrolę operacyjną spełnia wymogi formalne.

Czytaj więcej

Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Łaska sędziów na Pegasusie jeździ

Według doniesień portalu salon24 w 2020 r., rozpatrując wnioski SKW, wydał pan zgodę na kontrolę operacyjną urządzenia końcowego, co oznacza możliwość zastosowania oprogramowania działającego jak Pegasus. Czy nie podejrzewał pan wtedy, że chodzi o Pegasusa?

Nie wiem, czy rozpatrywałem taki wniosek. Poza tym rozpatrywanie wniosków w przedmiocie kontroli operacyjnej jest objęte klauzulą „ściśle tajne”.

Czy stosowanie Pegasusa w Polsce jest legalne?

W polskim prawie nie ma katalogu środków technicznych, które można stosować podczas kontroli operacyjnej. Uważam, że każdy środek techniczny używany do podsłuchu i podglądu, którego stosowanie wobec osoby inwigilowanej nie powoduje narażenia jej na bezpośrednie niebezpieczeństwo dla zdrowia lub życia, jest w Polsce prawnie dopuszczalny. W dobie bardzo szybkiego rozwoju różnych technologii nie jest możliwe wykluczenie w ustawie określonych środków technicznych używanych do kontroli operacyjnej. System Pegasus jest dopuszczalny. Minister Bodnar, jak się wydaje, uważa tak samo. Należy jednak pamiętać, że czym innym jest kwestia wykorzystania jako dowodów w postępowaniu karnym danych i informacji, które za jego pomocą zdobyto.

W kwietniu 2023 r. odmówił pan zezwolenia na uchylenie immunitetu prok. Małgorzacie Mróz. Sprawa była ściśle związana ze sprawą z prok. Ewą Wrzosek, która twierdzi, że dowody zebrane przez prokuraturę zostały pozyskane przy użyciu Pegasusa. Czy w tej sprawie użyto Pegasusa i dowody zebrano legalnie?

Nie wiem, czy użyto tego programu, bo służba nie musiała i nie informowała, przy użyciu jakiego środka uzyskała materiały. Nawet jeśli był to Pegasus, to w świetle polskiego prawa taki środek techniczny mógł być użyty. Jeżeli zaś polski ustawodawca wprowadzi zakaz stosowania w kontroli operacyjnej określonych środków, np. wyrafinowanych programów szpiegujących, to wówczas sądy rozpoznające wnioski o zarządzenie kontroli operacyjnej będą musiały ustalać, jakiego rodzaju środek techniczny ma być użyty podczas kontroli operacyjnej. W przypadku ustalenia, że chodzi o środek techniczny zakazany przez ustawę, będą odmawiały wyrażenia zgody na taką kontrolę.

Czytaj więcej

SN zdecydował: prok. Mróz zachowa immunitet. W tle sprawa prok. Wrzosek i Pegasus

Doświadczony polski sędzia Tomasz Szmydt zasiada przy stole w białoruskiej agencji prasowej i przed kamerami prosi reżim Łukaszenki o azyl. Co pan – jako prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN – pomyślał, kiedy ujrzał pan ten obrazek?

Pomyślałem o tym, że niektóre struktury polskiego państwa są słabe. Poza tym było mi i nadal jest mi wstyd, że polski sędzia, który zasiadał za stołem sędziowskim, orzekał w imieniu RP, prosi o azyl polityczny w innym kraju. W historii polskiego sądownictwa nie było takiej sytuacji ani w okresie II RP, ani nawet w PRL.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Myśliwi kontra właściciele gruntów. Rząd chce chronić prawo własności
Podatki
Zapowiada się kolorowa jesień w podatkach. Wiemy, co planuje rząd Tuska
Praca, Emerytury i renty
Dodatek do emerytury. Wielu seniorów nie wie, że ma do niego prawo
Edukacja i wychowanie
Resort edukacji przygotowuje szkoły na upały. Będą nowe przepisy
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Sądy i trybunały
Czas na reformę. Rząd odkrywa karty w sprawie Sądu Najwyższego i neosędziów
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki