Słowa takie padły 8 sierpnia w programie "Jeden na jeden" w TVN24. Wicemarszałek Sejmu i poseł PSL powiedział o I prezes SN:
- To jest skandal, to, co ta pani mówi i ta pani straciła zdolność honorową do pełnienia jednej z ważniejszej funkcji w wymiarze sprawiedliwości, dlatego że jest ewidentnie, moim zdaniem, dyspozycyjną osobą wobec ośrodka politycznego, czyli na Nowogrodzkiej [siedzibie Prawa i Sprawiedliwości] lub ewentualnie w Solidarnej Polsce - oświadczył Zgorzelski. Jego zdaniem Manowska "nie ma przymiotu bezstronności".
I prezes SN w oficjalnym piśmie z 19 sierpnia wezwała Zgorzelskiego do "natychmiastowego zaprzestania naruszania jej dóbr osobistych" oraz opublikowania oświadczenia w tej sprawie w terminie do 7 dni od otrzymania wezwania.
Czytaj więcej
- Sędzia robi to, co przewidują normy powszechnie obowiązujące, na czele z ustawami i konstytucją. Na tym polega trójpodział władz. To losowanie jest przewidziane prawem i za pięć lat, jeśli prawo się nie zmieni, odbędzie się kolejne - powiedziała w rozmowie z portalem Intteria.pl prezes Małgorzata Manowska.
"Nie sposób zgodzić się z przedstawionymi w wypowiedzi domysłami oraz oceną moich działań i mojej osoby, jako Sędziego Sądu Najwyższego. Wypowiedź ta przekracza dozwoloną krytykę, nawet mając na uwadze fakt, że jestem osobą publiczną, pełniącą istotne funkcje w organach władzy sądowniczej. Tak sformułowane stwierdzenie stanowi subiektywną, niepopartą faktami ocenę, która narusza moje dobra osobiste, takie jak godność, dobre imię, cześć, reputacja. Taki komunikat sugeruje przeciętnemu odbiorcy programu telewizyjnego, że, wypełniając obowiązki wynikające z mojego stanowiska i funkcji, czynię to nienależycie, bez dochowania standardów i cech niezbędnych w pracy sędziego, takich jak bezstronność i niezawisłość sędziowska. Stwierdzenia te są oczywiście nieprawdziwe" - napisała Manowska w wezwaniu do usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych.