Jak wiemy, Komisja Europejska zdecydowała o uruchomieniu wobec Polski procedury przewidzianej w art. 7 ust. 1 unijnego traktatu. Postępowanie trwa, mamy za sobą tzw. białą księgę, proponowaną przez premiera Morawieckiego, nowelizację ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych czy ustawy o Sądzie Najwyższym, a to nie koniec...
W mojej ocenie klincz będzie trwał. Komisja nie podejmie radykalnych decyzji, bo obecnie każda decyzja może być zła, a lepiej nie podejmować żadnej, niż podjąć złą. Rząd RP zaś nie wycofa się z reform wymiaru sprawiedliwości, tych podstawowych, jak np. sposób powołania członków KRS. Są to kwestie polityczne, ale w tle tego sporu dzieje się coś poważniejszego.
W pytaniu prejudycjalnym do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, na jakie zdecydował się irlandzki High Court w postanowieniu z 12 marca 2018 r., sędzia Aileen Donelly omówiła wiele opinii i rekomendacji Komisji Europejskiej, Komisji Weneckiej oraz Komitetu Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych, które jednogłośnie stwierdzają, że wiele zmian legislacyjnych wprowadzonych w Polsce tworzy poważne i systemowe zagrożenie dla zachowania zasady rządów prawa i przestrzegania praw podstawowych wymienionych w art. 2 traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
Sprawa dotyczy wydania z Irlandii do Polski, na podstawie europejskiego nakazu aresztowania, obywatela polskiego, któremu zarzuca się popełnienie poważnych przestępstw narkotykowych.
W obszernym uzasadnieniu postanowienia sędzia stwierdziła za Komisją Europejską, że naruszenie porządku konstytucyjnego w Polsce jest naruszeniem rządów prawa. W ocenie sędzi, gdy podstawowe wartości, takie jak niezależność sądownictwa i poszanowanie konstytucji nie są przestrzegane, to te systemowe naruszenia rządów prawa są ze swej natury podstawowymi wadami w systemie sprawiedliwości w Polsce (sędzia powołała się na wyrok Trybunału z 5 kwietnia 2016 r. – sprawa Aranyosi i Caldararu).