Ani premier Mateusz Morawiecki, ani TK nie uwzględnili apeli przedstawicieli Komisji Europejskiej, aby wycofać wniosek do TK i go nie rozpatrywać.
Premier złożył ten wniosek po tym, jak 2 marca br. TSUE orzekł w sprawie skutków reformy sądownictwa w Polsce. Wyrok zapadł w odpowiedzi na pytanie prejudycjalne NSA, czy przeprowadzone z inicjatywy PiS zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa (zamiast powoływania 15 jej członków przez sędziów – wprowadzenie ich wyboru przez Sejm) zniosły skuteczną sądową kontrolę konkursów kandydatów na sędziów SN. W takiej sytuacji, czy NSA może je pominąć. Po twierdzącej odpowiedzi TSUE strona rządowa uznała, że to ingerencja w sprawy zastrzeżone dla państw członkowskich i namawianie do nieprzestrzegania polskiej konstytucji. We wniosku premiera wskazano, że chodzi mu nie tyle o przepisy traktatu o Unii Europejskiej, raczej ogólnikowe, ale o kontrolę norm, które w trakcie ich wykładni zostały wykreowane przez TSUE, przy znikomym udziale Polski.
Czytaj więcej
W środę Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie zajmował się wnioskiem premiera o wskazanie, jak...
W szczególności wykładnię art. 19 ust. 1 akapit drugi traktatu, że państwa członkowskie ustanawiają środki niezbędne do zapewnienia skutecznej ochrony prawnej w dziedzinach objętych prawem Unii. Dopuszczającą ze względu na zapewnienie skutecznej ochrony prawnej, że sąd stosujący to prawo jest uprawniony stosować przepisy niezgodnie z konstytucją.
– Te wykreowane normy ani nie mogły, ani nie zostały przekazane na rzecz UE, a premierowi chodzi o pryncypia, wyważenie czy reguły otwartości konstytucji na prawo UE – wskazywał przed TK w imieniu premiera przewodniczący Rady Legislacyjnej prof. Marek Szydło. – A wyznaczanie granicy między tymi wartościami jest obowiązkiem sądu konstytucyjnego, i ten obowiązek wykonują inne sądy konstytucyjne.