Ogłoszony 1 września raport o reparacjach wojennych od Niemiec po raz pierwszy wydobył na jaw konkrety w sprawie znanej od dziesięcioleci. Czy za precyzyjnymi informacjami pójdzie zmiana rzeczywistości?
Opinie o potrzebie dochodzenia pieniędzy od Niemiec oraz realnej szansie na ich odzyskanie są w każdym politycznym środowisku inne, ale jedna kwestia nie budzi wątpliwości: odpowiedzialność moralna Niemiec za napaść, grabież majątku narodowego oraz niezliczone zbrodnie popełnione na ludności polskiej w latach 1939–1945. Nikt, łącznie z samymi Niemcami, nie śmie podważać tego faktu. Tylko czy prawo moralne może liczyć na jakiekolwiek wsparcie prawa pisanego? Czy są jakiekolwiek narzędzia prawne, które umożliwiłyby Polsce skuteczne dochodzenie roszczeń?
Czytaj więcej
Najpierw należy ustalić stan faktyczny w oparciu o pełną wiedzę i prawdę materialną. Dopiero potem polscy i niemieccy politycy będą mogli uzgodnić sprawiedliwe rozwiązanie problemu.
Dziesiątki lat badań
A opiewają one na kwotę 1,3 biliona euro skrupulatnie wyliczonych na podstawie danych zawartych w trzech tomach raportu. Pierwszy zawiera szacunek strat demograficznych i materialnych, drugi dokumentację zdjęciową, a trzeci przedstawia listę miejsc zbrodni. Wszystkie tomy zostały opracowane na podstawie prowadzonych przez dziesiątki lat badań przez Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Jej rolą było początkowo ściganie i postawienie przed sądem zbrodniarzy wojennych. Teraz zgromadzone przez nią dane mają zostać wykorzystane w procesie uzyskiwania od Niemiec reparacji wojennych, a więc – jak definiują przepisy prawa międzynarodowego – formy rekompensaty finansowej wypłacanej przez tę stronę konfliktu zbrojnego, która dokonała napaści bez wypowiedzenia wojny oraz łamała przy tym postanowienia konwencji haskich z 1899 i 1907 r. A o tym, że podczas wojny Niemcy łamali te konwencje wręcz nałogowo i nagminnie, nikogo chyba przekonywać nie trzeba.
Tylko czy dojdzie do tej niełatwej konfrontacji? Samo oficjalne przedstawienie raportu, choć zorganizowane bardzo uroczyście i w oprawie odpowiedniej symboliki (odbyło się na Zamku Królewskim w Warszawie w 83. rocznicę wybuchu wojny), nie pociąga jeszcze za sobą żadnych konsekwencji prawnych. Rząd zapowiada co prawda wysłanie w najbliższym czasie noty dyplomatycznej do Niemiec, czy taki krok jednak cokolwiek zmieni, biorąc pod uwagę nieugięte stanowisko strony niemieckiej, która uważa sprawę za zamkniętą, bo przecież nikt chętnie nie pozbywa się 1,3 biliona euro, jeśli może tego uniknąć.